Hobbystyczny rok 2009


Etykiety: , , ,

0

Wzorem podsumowania jakie robiłem w roku 2007 (rok temu, jakoś o nim zapomniałem), co nieco o tym jak wyglądał dla mnie ten rok, jeśli o hobby chodzi.

1.Teksty

a) (planszówki) Jako redaktor Kącika Gier Towarzyskich Tawerny RPG spłodziłem w tym roku 10 recenzji:

Ponadto po dłuugiej (dwuletniej) przerwie ponownie zawitałem do drukowanej prasy. W drugim numerze pisma Lśnienie ukazała się moja recenzja gry Ghost Stories.

b) (konwenty, rpg) W Tawernie ukazały się także moje dwa poza planszowe teksty:

2. Moje planszówki

  • Ukazała się trzecia zaprojektowana przeze mnie gra planszowa pt. Pnącza. Niestety nie komercyjnie, jak dwie poprzednie, jednak na najwyższym możliwym poziomie na jakim da się to zrobić w internecie. Wirtualne wydawnictwo mark6 zrobiło bardzo dobrą robotę, nagłaśniając premierę gry, a załatwiona przez wydawcę okładka swoją jakością przebija niejeden komercyjny tytuł.
  • Niestety nadal nie mam autorskiej strony z prawdziwego zdarzenia, gdzie można by poczytać o moich planszówkach w jednym miejscu. Mimo tego staram się, aby BGG było wiarygodnym źródłem informacji na ich temat.
  • Na konwentach prowadziłem turnieje Konkurencji (Ballcon, Zahcon).
  • W mojej szafi leży kilka planszowych pomysłów

3. Planszówki

  • Statystyki BGG wykazują, iż najwięcej partii udało mi się rozegrać w Sierpniu (77), najgorszym zaś miesiącem był Wrzesień (20). Sumarycznie rozegrałem w tym roku 498 parti, czyli - niestety - o wiele mniej niż w roku ubiegłym (763).
  • Moja kolekcja uzrosła do 184 tytułów.

4. Organizowane konwety

  • Wraz z ekipą Planszowania i Klubem Sobótka, po raz pierwszy zorganizowaliśmy w Toruniu czysto planszowy, dwudniowy konwent - BallCon. Okazał się on być dużym sukcesem, przy praktycznie zerowej reklamie pojawiło się blisko 50 osób, a zabawa była naprawdę przednia!
  • Niestety o wiele gorzej wypadł TDF 2009. Jako organizatorzy przecieraliśmy oczy ze zdumienia, że tak mało konwentowiczów nas odwiedziło (140). Czyżby źle się działo z fantastyką w Toruniu? Klapa frekwencyjna, a przez to finansowa spowodowała, że ważą się losy przyszłorocznej edycji.

5. Planszowanie

6. Konwenty i RPG

  • Pod względem konwentów, w tym roku nie mogę narzekać - Star Force, Piernicon, Polcon, Pyrkon, TDF, Zahcon.
  • Za to rok 2009 to kolejny rok posuchy rpgowej. Zagrałem ledwie jedną sesję w autorski system, i kilkulistową, niedokończoną kampanię w de Profundis.

A jakie plany na 2010r.?

  • Już teraz jest niemal pewne, iż w marcu odbedzie się BallCon 2. Serdecznie zapraszamy wszystkich planszówkowców (i nie tylko) na wspólne granie do Torunia.
  • Będę promował swoje gry na konwentach i postaram się opublikować 1-2 moje nowe tytuły. Jednym z nich prawie na pewno będzie moja logiczna gra memory pt. "Giftmania". Więcej na jej temat już wkrótce na jej podstronie na BGG.
  • Po raz kolejny będzie mnie można poczytać na papierze jako stałego współpracownika Lśnienia. Już w najbliższym numerze moja recenzja "Fury of Dracula".
  • Wielce prawdopodobne jest, że niebawem poczytacie mnie również w innym bardzo dobrym magazynie. Już niedługo napiszę więcej na ten temat.
  • Po raz kolejny napiszę (i pewno znowu nic z tego nie wyjdzie), chciałbym chociaż troszkę w przyszłym roku pogrywać w RPG.
  • Jak co roku będę jeździł na konwenty, z najbliższych będzie to Pyrkon.

Pierwsza recenzja Pnączy


Etykiety:

0

W serwisie GryPlanszowe.net pojawiła się recenzja mojej gry - Pnącza. Recenzent przyznał jej ocenę 5/10, więcej tutaj.

Świąteczny kosmita


Etykiety:

0

Dziś chciałem napisać o moim wyalienowaniu względem tegorocznych Świąt Bożego Narodzenia. Co roku na Święta czekałem z utęsknieniem, z radosnym wyczekiwaniem na moment gdy będę mógł się odurzyć zapachem zielonej choiny, a całość zakropić radosnymi Jingle Bellsami i innymi świątecznymi szlagierami z radia. W tym roku, Święta – jak to przytaczał Łukasz Śmigiel Kinga, na autorskim, na TDFach – zesrały mi się na głowę. Tak, po prostu szedłem sobie przez rok, dreptałem metodycznie od jednego obowiązku, do drugiego, aż tu nagle wielki gołąb, dzierżąc w dziobie flagę z napisem „Święta Bożego Narodzenia A.D. 2009” przyleciał i zesrał się całym dobrodziejstwem inwentarza. A ja jakoś tak - mając w perspektywie masakryczny styczeń na uczelni, śmierć dziadka który po raz pierwszy na Wigilii będzie siedział z drugiej strony…, ale nie stołu, a rzeczywistości – nie mam ochoty na tegoroczne Święta. Niby to brzmi durnie, bo nie to o czym piszę jest najważniejsze. Przecież chodzi tu o aspekt religijny, duchowość, a nie jakieś tam mało istotne pierdoły. Niemniej cały ten klimat dla mnie też ma jakieś (marginalne, ale zawsze…) znaczenie. A w tej sferze czuję się świątecznym kosmitą, zagubionym pośród ludzi robiących zakupy, pośród tych wszystkich Zenonów-mikołajów kupujących synowi „Lego: Batman” na PS2 (autentyk sytuacja z dzisiejszego biegania po bydgoskim Fokus Parku). Jeszcze trochę czasu do Świąt zostało. Mam nadzieję, że uda mi się zaasymilować pośród tego świątecznego uniwersum.

Mój tekst w drugim numerze "Lśnienia"


Etykiety:

0

W dniu dzisiejszym do Empików i dobrych salonów prasowych trafił drugi numer pisma grozy "Lśnienie", a w nim znalazła się moja recenzja gry Ghost Stories:

Witajcie, zanim przejdę do właściwej części tego tekstu czyli recenzji gry Ghost Stories, parę słów wytłumaczenia, a może wprowadzenia. Zacząć należałoby od tego, że nie każdy czytelnik Lśnienia, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że niewielki ułamek jego czytelników - zdaje sobie sprawę o istnieniu nowoczesnych gier planszowych, zrywających ze schematami popularnego Monopolu, Chińczyka czy Grzybobrania, gier ambitnych i nietuzinkowych, jednak przystępnych dla każdego z nas. Co więcej, nie dość, że takie gry powstają (i to w niemałych ilościach), to w dodatku wiele z nich może stać się nam szczególnie bliskich, za sprawą tematyki grozy czy horroru, które tak lubimy. Tak więc, jeśli przyjdzie nam ochota na relaks w bliskich nam klimatach, a będziemy chcieli go połączyć ze spotkaniem towarzyskim nie powinniśmy się wahać. Od teraz owe spotkania będą spływać krwią, strasznymi historiami i mrokiem, a to wszystko w miłej atmosferze, wśród znajomych, zagryzane paluszkami (słonymi…) i popijane colą/piwem/krwią… znaczy sokiem pomidorowym.


Ciąg dalszy w Lśnieniu #2, polecam kupić i poczytać.

Recenzja gry Anty-monopoly


Etykiety:

3

Chyba każda osoba miała kiedyś styczność ze sławetnym Monopoly. Pomijając już walory mechaniczne, których notabene nie ma za wiele, ta gra łączy pokolenia. Grają w nią starzy i młodzi, częstokroć nie znający jeszcze natłoku wspaniałych, nowoczesnych gier planszowych o nieszablonowych tematykach i rozwiązaniach mechanicznych. Monopoly jest w tym gronie raczej dziadkiem, który zapowiedział, iż w tematyce gier bez prądu da się dużo wykoncypować. W mojej jednak opinii, gra ta nie jest w stanie równorzędnie konkurować z aktualnie wydawanymi pozycjami.

TDF 2009 - fotorelacja


Etykiety:

0

Najliczniejszy turniej w Games Roomie, turniej w...

... "Skoki Narciarskie"

Sir Jedi pajacuje... znaczy prowadzi ;) spotkanie autorskie z Łukaszem Śmiglem.

Stoisko akredytacyjne i włóczący się Sir Jedi.

"Trener w amoku", Zosia jako przykładny trener czyta reguły gry ;)

Niedzielna partia w nowość wyd. Granna "Trener w amoku".

Głodówki raczej nie było - stos kartonów po pizzy.

Radosna twórczość organizatorów i... konwentowiczów.

Radosna twórczość konwentowiczów na plakacie oficjalnej pizzeri konwentowej.
Spotkanie autorskie z Łukaszem Śmiglem, przygląda mu się Piotr Rogoża, prowadzi Sir Jedi.

Mało interesujące pieprzenie na kacu


Etykiety:

0

Nie lubię i staram się nie pisać na kacu, na kacu przekraczającym niebezpieczną i cienką granicę dzielącą stan względnej trzeźwości i poimprezowego nawalenia w trzy dupy. Cóż, dziś postanowiłem złamać tę zasadę i napisać notkę w stylu emo, na godzinę po moim powrocie z zielono-złocistej imprezy. Sam się boję o to, co zostanie wylane na migający papier komputerowego Worda. Mam nadzieję, że jak się porządnie wyśpię i przeczytam to za parę godzin to nie będę miał tygodniowej traumy (zresztą wiele to nie zmieni o czym za chwilę). Jeśli już w tym momencie denerwuje Cię moja wylewność (jak u Cygana), to przerwij czytanie, możliwe że nie będzie tu nic ciekawego. Piszę tę notkę typowo dla siebie, taka emo, dołująco, blogasowka notka w stylu „mój pamiętniczku”. Mówi się, że można być „w czepku urodzonym”. Gorzej, że nie słyszałem o kimś kto by tak się urodził, ze mną również tak nie było. Staram się pocieszać, że to co mnie gryzie, jest o niebo lepszą sytuacją, wręcz śmieszną od tych jakie przeżywają inni ludzie. Naprawdę nie mam jakichś kardynalnych problemów, a mimo to coś jest nie tak. Ostatnio, wszystko się wali. Jeden strzał, drugi, trzeci i dla odmiany dobra wiadomość. A co po niej? Taa… Kolejne strzały, prosto w pysk. Jeszcze stoję na nogach, ale mało mi brakuje do majestatycznego, łabędziego lotu z pokracznym lądowaniem na ziemi w stylu padającego Gołoty. No i po części jest to wina TDF 2009, choć na chwilę obecną jakoś łatwiej nam to idzie niż wcześniej, chyba powoli nabieramy doświadczenia. Jednak i tak zdarzają się bangery, powodujące to, że momentami trudniej jest mi zmrużyć oczy, normalnie ze snem nie mam problemów. A to, że ktoś nie dojedzie, a to że czasu mało a rzeczy do zrobienia… dużo. Przez konwent też jestem zarąbany w akcji, jeśli chodzi o studia. Niemniej nie to najbardziej mnie dołuje ostatnio. Poznałem pewną osobą, która bardzo mi się podoba, przekonany jestem, że tego właśnie szukałem. Gorzej, że nie czuć i nie widać tego w drugą stronę. Dlaczego tak jest, dlaczego nie mogłoby być tak, że ludzie są sobie przeznaczeni i po prostu do siebie pasują. Niby taka miłość istnieje i to nie tylko w podręcznikach, widać jej przykłady na co dzień. Na ulicy, w parku, w rzucanym od pędu na lewo i prawo tramwaju. Szczególnie widoczne jest to w lato. Zazdroszczę i chylę czoła dla tych, którzy po prostu „się poznali” i „tak sobie są razem pięć lat”. A ja tak sobie nie jestem… i nie jestem… Może za wiele wymagam od drugiej osoby, nie dając wystarczająco wiele od siebie?

Rap na dziś #6


Etykiety:

0

Śmiga już drugi solowy album łódzkiego rapera - Zeusa. Album dorównuje prześwietnemu debiutowi. Już szykuję się na koncert, a tymczasem sprawdźcie kawałek poniżej. Dla mnie absolutna czołówka jeśli chodzi o tą płytę. Zarówno bitowo jak i tekstowo.

O padaniu na pysk


Etykiety:

2

Zaniedbałem ostatnio bloga na rzecz, radosnego BLIPowania, które strasznie mnie pochłania i równie strasznie się podoba. No to jedziemy. Ukazały się Pnącza, które wywołały straszliwą burzę na Games Fanatic, liczba komentarzy pod artykułem Nataniela na ich temat wzrosła już niemal do 250. Sporo z nich to typowe posty bez sensu, ale jednak liczba robi wrażenie. Zainteresowaniem niemal przebiłem (przy ogromnej pomocy Mar_cusa) trzewikowego Strongolda, heh ;). Z rzeczy dalszych ostatnio odkryłem jak bardzo czynność przemierzania drogi na angielski na Gagarina przypomina mi funkcjonowanie górników, czy pracowników pracujących w tzw. trybie shiftwork, że tak napiszę ;). Autobus nr 15 zawalony jest ludźmi tak, jakby co najmniej koniec świata się zbliżał i to wcale nie w 2012 jak dzielni Majowie przepowiedzieli, tylko już teraz, choćby zaraz. Brakuje tylko hord zgłodniałych psów biegających na ulicach. W końcu autobus doczłapuje się przed Aulę, by tam odetchnąć z ulga wypuszczając ludzki balast przednimi, tylnymi i środkowymi drzwiami. Studenci (bo głównie nimi wypchany jest autobus) pędzą ze spuszczonymi głowami niczym Frodo z pierścieniem w stronę Mordoru uczelni. Tam dostają tęgie baty od orków-wykładowców (tak jak choćby kilkanaście dwój na jednym z ostatnich angielskich w naszej grupie, mnie szczęśliwie akurat nie było). Następnie wracają zmordowani do domu by wypisywać na swoich blogaskach, takie głupoty jak ja piszę teraz ;), by na nowo od następnego dnia powtórzyć schemat. Nie jest łatwo. Na szczęście życie umilają tak dobre książki jak „Dom na Wyrębach” Stefana Dardy. Książka przeszła niemal bez echa, co jest moim zdaniem sporym niedopatrzeniem. Klimatem przypominała mi dzieła mojego ulubionego Orbita, który już niebawem zjawi się na TDFach. No właśnie – TDFy. Dzieje się dużo i chyba pozytywnie, choć powoli zaczynam być zmęczony i mieć dosyć robienia konwentu. Nie martwcie się mam tak co roku ;). Za jakieś dwa tygodnie powinienem dostać depresji, z powodu obawy czy wszystko się uda. A za miesiąc okaże się, że wszystko się udało z Waszą pomocą, a ja będę padał na pysk ze zmęczenia. Bo czasem warto paść na pysk.

Rap na dziś #5


Etykiety:

0

Jak to mówi Guma: "Polecam ten styl życia" :D. A tak serio to dobra kawalina, teledysk też ok. Elo!

Święto Zmarłych 2009


Etykiety:

0

Kolejny rok, przychodzimy na cmentarz, aby oddać hołd zmarłym, osobom, które z jakiegoś powodu są dla nas ważne i chcemy o nich pamiętać. Traf chciał, że w tym roku było wyjątkowo… hm… smutno? Odszedł mi dziadek. Z pewnością najlepszy dziadek jakiego mogłem mieć, mój własny dziadek. Kilka miesięcy później straciłem i babcię, która zamknęła tę generację ludzi w naszej rodzinie. Starej gwardii nie ma i jest tak jakoś, pusto. Mam wrażenie (chyba całkiem trafne), że z każdym rokiem przy grobie robi się co raz mniej tłoczno. Moi rodzice się starzeją (wiem, nie odkrywam Ameryki, ale dziś jakoś szczególnie to zauważyłem), moja mama czasem zakłada okulary do czytania, choć nadal wygląda bardzo młodo, czego bardzo bym sobie życzył w jej wieku, choć przy moim trybie życie może być o to trudno. A i ja mam wrażenie, że dziś wiem o wiele więcej o życiu, może nie tyle ile bym chciał (czy naprawdę bym chciał?), ale więcej niż niegdyś. Przechadzając się z mamą po cmentarzu po różnych grobach często słyszałem zdania rodzaju: „To ten pan, któremu do niedawna mówiłeś – dzień dobry”, „To przyjaciel dziadka, zmarł niedawno” i wiele tego typu zwrotów. Poczułem, że być może już niedługo ja będę moim dzieciom (choć nadal twierdzę, że nie będę miał dzieci) opowiadał takie rzeczy jak dziś mama mnie. Wtedy chyba będę zupełnie przytłoczony biegiem życia i marnością naszego losu. I choć poniektóre rzeczy w Kościele Katolickim mnie śmieszą, to przy takich okazjach wiem, że wiara jest istotna. Bardzo istotna. Szacunek (a może brak szacunku?) dla tych, którzy bez niej się obywają.

P.S. Zebrało mi się na pesymizm ;).
P.S. 2 Jak widzicie po prawej zacząłem BLIPować, więc teraz macie mnie na wyciągnięcie ręki :). Postaram się rzucać możliwie często szybkimi newsami, których nie będzie mi się chciało rozwijać do rangi notki. Szczególnie ciekawe mogą być relacje z wszelkiej maści wyjazdów (głównie konwentów), które będę się starał wrzucać w czasie rzeczywistym :) (podczas trwania danej imprezy)

Pnącza - prototyp Mar_cusa


Etykiety:

0

Polecam zmagania Mar_cusa z robieniem prototypu Pnączy. Szczegóły tutaj.

Recenzja gry "Highland Clans"


Etykiety:

0

Rzeczy, które mnie w planszówkach pociągają, jest parę, a jedna z nich to możliwość spotkania się ze znajomymi, możliwość porozmawiania, do których miłym dodatkiem jest główkowanie nad planszą. Inna intrygująca kwestia to różnorodność, podobna grom komputerowym, jednak wzbogacona o element rzeczywistego spotkania. W Highland Clans, grze, którą właśnie wam przedstawiam, fabuła jest stosunkowo nieszablonowa. Przyjdzie nam bowiem wcielić się we władykę jednego ze szkockich klanów. W gościa, któremu nieobce są kiecki w kratę, wycie kobzy, ale i starcia z innymi klanami, mające na celu zwiększenie świetności reprezentowanej przez nas rodziny. Cytując tekst z tyłu pudełka: „W końcu rządzić może tylko jeden!”

Pnącza - próby zwiększenia zasięgu


Etykiety:

0


Powyżej, przedstawiam wizualizację pudełka z naniesionym logiem wydawcy i moim skromnym mianem ;). Dodam jeszcze, że wraz z Mar_cusem prowadzimy starania, związane ze zwiększeniem zasięgu rażenia Pnączy. Będziemy się starali popytać różnych pism młodzieżowych i dziecięcych czy nie byłyby zainteresowane dodaniem Pnączy w formie wkładki. Jednocześnie postaramy się, aby miesiąc po takiej formie publikacji i tak istniała możliwość darmowego ściągnięcia pliku z grą z neta. Jeśli nam się uda to zostaniemy – jak ja to dziś określiłem w rozmowie gg – Mezami fandomu. Będą onas mówili „To Ci co wydali grę w Kaczorze Donaldzie czy innym Barbie Girl” i szczerze? Lata nam to.

Recenzja gry "Skoki Narciarskie"


Etykiety:

0

Czasy kiedy krzyczało się Adam leeeć!, a nasz Orzeł z Wisły leciał i leciał, jakby chciał wyskoczyć nam z ekranu telewizora, minęły. Dziś Małysza uświadczyć na podium jest raczej ciężko, ale cóż to za problem kiedy mamy do dyspozycji grę Skoki narciarskie wydaną przez Portal. Teraz Małysz schodzi na dalszy plan, bo skoczkami narciarskimi stajemy się my sami i to właśnie nam przyjdzie walczyć o dobre odległości. Co prawda nie na mamuciej skoczni, ze szczytu której strach spojrzeć w dół, a na kartonowej, kil­ku­na­sto­cen­ty­me­tro­wej. Dobre i to.
Dalszy ciąg recenzji w Tawernie RPG

Pnącza - okładka


Etykiety:

8

Gotowa jest okładka do Pnączy, a widzicie ją powyżej. Zamieściłem tutaj wersję PL, opcja ANG do zobaczenia na podstronie Pnączy na BGG. Mnie osobiście okładka podoba się baaardzo, śmię nawet twierdzić, że wygląda ona nawet lepiej od okładek Konkurencji i Mech Wars. A co Wy o tym sądzicie? Nie mogę się doczekać na publikację całości, aby sobie wydrukować wszystko i pograć z kimś ;). Dawid Korzekwa (grafik) i Marek Szumny (Pan Wydawca ;)) zrobili naprawdę dobrą robotę.

P.S. Dziękuję za ciepły odbiór mojego pamiętnika projektanta (patrzcie poprzedni wpis) i 15 osób polecających go na polter.pl, co sprawiło, że wczoraj niemal przez cały dzień był on widoczny na stronie głównej. Fajnie i miło, dziękuję!

P.S. 2 Wszystko jest na dobrej drodze do tego, żebym mógł ogłosić mega newsa na początku listopada. Trzymajcie kciuki!

O Pnączach na Polter.pl


Etykiety:

0


Założyłem bloga na Polter.pl Nieco bardziej oficjalne teksty lub stricte fantastyczne będę wstawiał również tam. Niemniej tak czy siak przynajmniej link będę zawsze wstawiał i tu, więc ten blog nic na tym nie straci, bez obaw. A tymczasem zapraszam do letury wpisu Pnącza - z pamiętnika projektanta.

The Fingers - trailer


Etykiety:

3

Nie wszyscy odwiedzający tego bloga wiedzą, iż tak samo długo jak jeżdżę na deskorolce, jeżdżę też na fingerboardzie. Jak dotąd nie pokazywałem moich skilli szerszej publiczności. Aż do teraz. Poniżej macie trailer mojego pierwszego filmiku. Bardzo liczę na komentarze.

Rap na dziś #4


Etykiety:

0

Chyba pierwszy kawałek Firmy, którego stopień żulowości mnie aż tak nie odpycha, i pierwszy którym się jaram bo się jaram, a nie dlatego żeby śmiać się z niego do bólu. Zapowiedź nowej płyty. Bit miazga, a refren sam buja głową. Czyżby zapowiadała się dobra płyta?

Pnącza wyda mark6!


Etykiety:

2

Moja najnowsza gra planszowa pt "Pnącza", która powstała - o ile pamięć mnie nie myli - na początku tego roku, zostanie wydana przez internetowe wydawnictwo mark6. Mark6 jest jak dotąd znane dzięki jedynemu pismu poświęconemu w pełni Neuroshimie Hex, dodatkom do Neuroshimy RPG, a także arcyciekawej linii zagranicznych systemów Indie RPG. "Pnącza" będą pierwszą grą planszową opublikowaną przez wydawnictwo. Publikacja będzie darmowa (grę będzie można ściągnąć w formie pliku przygotowanego do wydruku), premiera przewidziana jest na drugą połowę października 2009r. Staramy się o atrakcyjne grafiki, a także o to by premiera odbyła się dwujęzycznie (instrukcja w języku polskim jak i angielskim) czy się uda czas pokaże.

Pnącza to dynamiczna, logiczno-strategiczna gra planszowa przeznaczona dla dwóch graczy w wieku 8+. Czas gry to 20-60 minut. Oto realia gry:

Zapomniany, ogród, pełen chwastów i zestaw małego chemika. Gdy dodamy do tego kompletną nudę dwóch ogrodników, wynik jest jasny. Pojedynek na to, kto wyhoduje dorodniejsze zmutowane pnącze, tym samym przytłaczając przeciwnika. Czy będziesz to właśnie Ty?



Polcon 2009 - relacja cz.4


Etykiety:

1


Dobra, bo niedługo mi z tej relacji z Polconu wyjdzie jakaś przydługa powieść. Jeszcze tydzień i minie miesiąc od Polconu… Ech… już widzę, że ostatnia część będzie mega długa, mam nadzieję, że Was nie zanudzę. Ostatnia część, zawierająca to co najbardziej (poza literaturą i spotykaniem znajomych) kręci mnie w konwentach – gry planszowe. Spokojnie mogę powiedzieć, że wraz z Wałczem spędziliśmy mniej-więcej połowę całego Polconu’09 w Gralni. Games Room zorganizowany przez Ezechiela i GRT (znany między innymi z organizacji Sali gier na tegorocznym Pyrkonie) działał 24h/dobę i był gargantuicznych rozmiarów. Budynek, w którym mieściła się gralnia i targi fantastyczne przypominał mniej-więcej toruński TOR TOR, znany z zawodów deskorolkowych Mentor Session, czy ze znajdującego się tam „na co dzień” lodowiska. Staraliśmy się z Wałczem reprezentować Planszowanie równie godnie, jak Guma, Moss i ja na Pyrkonie wygrywając turniej Pędzących Żółwi ;), nie do końca nam to wyszło, choć toruński lans zapanował nawet na blogu REBEL.PL (poprzedni wpis ;)). Z punktów zawartych w programie nie udało się odwiedzić tego wiele. Byliśmy na organizowanym przez Kuźnię turnieju Kung Fu, przez który to uświadomiliśmy sobie, iż owa gra jest jednak bardziej „głupią losową grą dla debili”, niż zdawało się nam dotychczas ;). Częste impasy, losówka w kartach i parowa gra dwóch kolesi w mojej grze eliminacyjnej sprawiły, że nie tylko ja mam mieszane uczucia jeśli chodzi o grę Kung Fu, zwłaszcza w wydaniu turniejowym. Ani mi, ani Wałczowi nie udało się przejść do finału. W eliminacjach przechodziły pierwsze 2 osoby, natomiast i ja i Wałcz byliśmy w swoich grupach na najgorszym w tym wypadku, trzecim miejscu. Ja sam zdecydowałem się również wystartować w konkursie wiedzy o planszówkach, który był organizowany przez Zedda. Wypadłem całkiem dobrze, plasując się mniej więcej tuż za czołówką (podejrzewam, że mniej więcej 7 miejsce na około 20 startujących). Jak to określił Nataniel: dobre miejsce, zważywszy na to, że mieszkam w planszówkowym zadupiu, jakim jest Toruń ;). Zorganizowaliśmy także spontaniczny turniej w Żółwie, w którym byłem o włos od zwycięstwa, jednak dała tu znać o sobie losowość i ostatnie trzy tury siedziałem biernie, czekając aż podejdzie karta. Karta nie podeszła, a ja przegrałem na rzecz nowicjusza, którego zaprosiliśmy do gry. No nic, mówi się trudno. Z rzeczy istotnych udało nam się oblizać, powąchać i dotknąć na stoisku Portalu Strongholda i Zombiaki II. Ani w jedno, ani w drugie nie zdążyliśmy zagrać. Zombiaki to stare, dobre Zombiaki z kilkoma nowymi kartami zamiast tych z poprzedniej edycji, wydaje się, że przeszły drobny lifting, a nie jakąś radykalną zmianę, ale jak to się mówi: pogramy, zobaczymy ;). Nie myślcie jednak, że próżnowaliśmy jeśli chodzi o nowe tytuły. Najbardziej przypadły nam do gustu Dixit i Snow Tails. To pierwsze to arcyciekawa gra w skojarzenia, drugie to najlepsza gra wyścigowa w jaką dotychczas grałem, usytuowana w realiach psich zaprzęgów. Gra przypomina mi taką starą grę na Kompa, gdzie jechało się narciarzem po stoku i trzeba było uważać, żeby nie wpaść na drzewo. Z gier godnych zainteresowania, które przetestowaliśmy należy też wymienić Smallworld (fantasy o budowaniu cywilizacji i podbojach), a także coś dla Gumy – grę logiczną Gobblet, będącą ciekawym miksem Kółka i Krzyżyk z rosyjskimi Matrioszkami :D. Inną nowością typowo w Gumy stylu był Totem, takie Pędzące Żółwie 2, na miejscu Gumy już bym myślał nad zakupem tej gry ;). Inne poznane przez nas nowości to Fjorde (sympatyczna, acz nienajnowsza gra dwuosobowa, będąca niemal kopią Carcassonne), Hands Up (głupia gra mająca w sobie coś z Palce w Pralce), pewno udało się w coś tam jeszcze zagrać aczkolwiek teraz nie mogę spamiętać. To tyle. Na koniec pozdrowienia dla wszystkich, z którymi miło spędziłem czas na Polconie. Mam nadzieję, że część z Was spotkam na tegorocznym Falkonie no i przede wszystkim na TDFach!

Miłek jak widać smutny. A Wy byście nie byli jakbyście byli z Czarnego Lasu?
Totem, czyli gra dla Gumy.
Gobblet. Jestem w to mistrzem. Trzy partie i trzy zwycięstwa.
John Wick, o którym pisałem w poprzedniej części nawija o tym jakie to 7th Sea nie jest fajne ;)
Plansza do Snow Tails z lotu ptaka.
Zosia, przedstawicielka Gramajdy, GRT i autorka...
... syrenkowej dziary na mojej ręce.
Squirel siedzi zadowolona obok planszy do Dixit.
Wałcz daje palec Miłkowi.
Świnia na stoisku Kuźni Gier.
Snow Tailsowe zaprzęgi.

Podrzucone/wyszperane w sieci #4


Etykiety:

1


Czyli tworzymy trendy po raz drugi ;). Spójrzcie na tytuł relacji z Polconu na blogu REBEL.pl, której autorem jest Zedd. Reacja do przeczytania tutaj.

Polcon 2009 - relacja cz. 3


Etykiety:

0

Można powiedzieć, że ikoną międzynarodowego rpgowego fandomu jest John Wick. Autor nie byle jaki, bo będący twórcą tak zasłużonych systemów jak Legenda Pięciu Kręgów i 7th Sea (obydwa zostały wydane po polsku), paru innych systemów, których ja nie znam (w przeciwieństwie do licznych hardkorowych fanów), oraz almanachów takich jak chociażby wydany niedawno przez Portal Graj Twardo. John był zdecydowanie jedną z wiodących postaci, osobą na której spotkaniu koniecznie chciałem się stawić. No i udało się, nawet kilkakrotnie. Co prawda Legenda mnie nie interesuje, a popularną „siódemkę” znam tylko pobieżnie spotkania wypadały arcyciekawie. Miło posłuchać kogoś kto jeszcze gra i tworzy RPG ;D. Teraz przerywnik i anegdotka. Przydybałem Wicka w Games Roomie i idę sobie dziarskim krokiem z misją dostarczenie moich podręczników do 7th Sea, w celu złożenia na nich podpisu. Podchodzę…
- Hi John, I need your autograph.
- OK.
John czyta moją ksywkę i podpisuje:
„For JAskier, Watch out for the Black Rider”
A następnie wyniknął drobny fail. JAskier – woła – What is your favourite nation in 7th Sea? No to dupa blada, nie bardzo pamiętam nacje z systemu. Jak mówię, znam go jedynie tyle o ile. I przychodzi pora na tłumaczenie, że dopiero co kupiłem itp. itd. Jakoś tam się wybroniłem, ale siara co była to była ;).
Polcon 2009 nie odbiegał klasą za bardzo od Polconu 2007 w Warszawie. Owszem Łódź wygląda jak steampunkowe miasto rodem z Trójcy czy innego Wolsunga. Owszem przejścia przez tory tramwajowe są co pół kilometra, w związku z czym trzeba zapierdalać jak dzika świnia pół kilosa w lewo, przejść i wracać pół kilosa nazad, aby znaleźć się naprzeciwko miejsca, z którego wyszliśmy. Absurd. Łódź uraczyła nas także barem „Oaza”, który serwował całkiem dobrą pizzę i schabowego. Poznaliśmy także Pizzamana, który był spoko ziomalem :D. Polconowy program trzymał poziom, ale mimo to chyba większość czasu spędziliśmy w Mega Games Roomie, o którym w kolejnej, ostatniej części relacji. Z rzeczy ważnych to grałem pierwszą od dwóch lat sesję RPG, w autorski system „Chmuromorze”. Prowadził Borg, a grali ze mną mfx i IaCobi. Intryga zbyt zawiła nie była, ale grało się fajnie.

Rap na dziś #3


Etykiety:

0

Dziś prezentuję drugi singiel z najnowszej, solowej płyty Onara pt. "Jeden na milion". Płyta trzyma poziom, podobnie jak poniższy kawałek. Polecam.

Recenzja gry "Palce w Pralce"


Etykiety:

0

Dziś przyszło mi zrecenzować Palce w pralce, party game pierwotnie wydaną przez Cocktail Games, a następnie spolszczoną i wprowadzoną na nasz rynek przez firmę i sklep internetowy Rebel. Autor gry jest mi bliżej nieznany, co w przypadku gier imprezowych wydaje się być dosyć powszechne. Czytałem felieton Trzewika w Świecie Gier Planszowych na temat, iż o wiele łatwiej jest zapamiętać, przykładowo – Uwe Rosenberga, autora Agrioli czy chociażby Michała Oracza, spod ręki którego wyszło polskie dzieło – Neuroshima Hex, aniżeli twórcę – podejrzewam, że o wiele bardziej popularnego Jungle Speeda czy Jengi. Morał z tego taki, że gry imprezowe często są niedoceniane, pomimo swoich walorów. Rhytme and Bullet, czyli po nadwiślańsku Palce w pralce to gra niebywale dobra i winniśmy zwrócić na nią naszą uwagę. Ale po kolei…
Dalszy ciąg recenzji na Tawernie RPG

Polcon 2009 - relacja cz. 2


Etykiety:

2


Jak już, pisałem w poprzedniej części relacji, na Kon dojechaliśmy bez problemów. Za to gdy, tylko znaleźliśmy budynek Lodex (Lodzieks ;D), czyli epicentrum Polconu, zaczęła się rzeźnia zwana inaczej kolejką wpiździet długą. Dwie godziny stania, pot na czole, mdlejące dziewice… no może trochę się zapędziłem ;). Aż, tak różowo nie było. Było ciężko na maksa, a akredytacja wydawała się kuleć, jak ja po złamaniu nogi jakieś półtora roku temu. W końcu jednak udało się zaakredytować i mogliśmy ruszyć do akademca zrzucić toboły. Akademik przypominał bardziej Sheraton, niż ubogie lokum studenta. W pokoju dwuosobowym, który dzieliłem wespół z Wałczem spokojnie mogłoby się kimnąć z 7-8 osób. Przestronny, fajny, acz nie najnowszy – tak określiłbym nasz pokój. Przywitaliśmy się z Borgiem, IaCobi, mfx'em ruszyliśmy do Games Room'u. O planszówkach na Polconie i o GR w ogóle, napiszę w ostatniej, czwartej części relacji, tam też zamieszczę fotki jakie udało mi się pstryknąć. W tej i kolejnej części postaram się za to streścić te 4 dni pod wszelkimi innymi względami. Udało się odwiedzić sporo prelekcji i tak z pamięci mogę wymienić prelekcję Trzewika o niestandardowych scenariuszach w RPG, spotkanie z wydawnictwem Portal, prelekcję o minikonwentach… Przy niej zatrzymam się na chwilę, aby bezczelnie się pochwalić. Właściwie, czy ja wiem czy to chwalenie, po prostu napiszę o czymś co sprawiło, że zrobiło mi się bardzo miło. Abstrahując już od tego, że na prelekcji nie dowiedziałem się niemal nic ciekawego na temat robienia konwentów. Baa, z wieloma tezami autorów się nie zgadzałem i uważałem je za niesłuszne. W trakcie wykładu prelegenci pokazywali zdjęcia z organizowanych przez nich konwentów, a były to zdjęcia głównie z Sali planszówkowej. Na jednym ze slajdów znalazła się ekipa grająca w moją Konkurencję. Mała rzecz, a cieszy. Fajnie wiedzieć, że ktoś tam gra w moją grę w Łodzi. Nie jestem jakimś wielkim planszówkowym designerem pokroju Adama Kałuży, Trzewika czy MOracza więc taki drobny akcent, na tak dużym konwencie związany z moją osobą niezmiernie mnie ucieszył. W Games Roomie ponadto spotkałem Kowala, kumpla z Warszawy, którego poznałem na Polconie 2 lata temu, który to polubił bardzo Konkurencję, którą zresztą mu podpisałem (śmiech). Fajnie i miło mi. Ale dość, miałem nie pisać o Games Roomie. Z rzeczy dalszych byłem na promocji kandydatury Wrocławia do organizacji Polconu 2011, na której to wygrałem książkę, którą obecnie czytam – „Kameleon” Rafała Kosika. Właśnie na tę pozycję głosowałem w nagrodzie Zajdla, i przyczyniłem się do jej zwycięstwa, i zgarnięcia statuetki przez Rafała. Byliśmy z Wałczem na Gali Zajdlowej, wielkim fandomowym wydarzeniu. Śmiechu było co nie miara, z uwagi na niedociągnięcia orgów. Naśmialiśmy się za wszystkie czasy razem z ekipą Enklawy Magii. Byliśmy również na Forum fandomu, gdzie minimalną przewagę w głosowaniu na lokację Polconu 2011 uzyskałPoznań, nad Wrocławiem, na który głosowaliśmy, w ekipie orgów którego miał widnieć Borg. Cóż nie ma Polconu we Wroclove, jest w Poznaniu. Też dobrze.

CDN

Polcon 2009 - relacja cz.1


Etykiety:

4

No dobra, czas zabrać się za relację z Polconu. W cholerę mi się nie chciało, ale kurcze – miło mi, że jesteście, a co więcej że czasem chce Wam się mnie poczytać. Znaczy to najpewniej, iż piszę przynajmniej komunikatywnie, czyli tak że po prostu wiecie co jest grane, nie pieprzę farmazonów. No, może czasem… Najpierw pytała zdaje się Kitsune - Jak było na Polconie? A ja na to, że napiszę w mini-relacji na moim blogu. Dosłownie dzień po niej Guma, mówi że czeka na wpis na blogu. Noo – myślę - już dwie osoby chcą mnie czytać, szalona liczba, czas zabrać się do pracy. Kolejnego dnia Wałcz mnie zabił – „Wchodzę na bloga, a relacji nie ma i nie ma…” Ja na to – Stary, ale przecież byłeś ze mną na Polconie, więc po co Ci relacja? – A, bo ciekawi mnie co napiszesz, bla, bla, bla. Kurcze, czuję się zaszczycony i klepię w klawiaturę.

Polcon zaczął się dla nas mniej-więcej w czwartkowe „samo południe”. Spotkaliśmy (ja i Wałcz) na Głównym Sir Jedi i Shane. Po paru integracyjnych fajkach nadjechał skład kartonów na kółkach, w Poldonie szumnie zwany pociągiem. Ktoś tam otworzył drzwi od wagonu (w końcu pospieszny), jak pewno wiecie gdyby nie to nie odjechałbym bo jak na razie nie opanowałem niełatwej sztuki otwierania drzwi od wagonu. Zresztą nie tylko ja, a cała nasza wesoła ekipa. W pociągu siedzieliśmy w przedziale z jakimś rozjechanym na krześle bucem, który wyglądał jakby miał zaraz teleportować się do Bazy Dowodzenia. Nie przeszkadzało nam to w skomponowaniu zasad do „Palce w Pralce: Travel Edition”. Klaskaliśmy sobie w „Palce w Pralce” bez kart, czyli czysty hardcore, ale jak na planszowych prosów przystało nie stanowiło to dla nas większego problemu. Klaskaliśmy, a koleś w momentach kiedy uchylał oczy wracające z krainy snów sprawiał wrażenie żądnego krwi, więc dosyć szybko skończyliśmy zabawę nie mając ochoty na Neuroshimę Hex: Duel, bez słowa „Neuroshima Hex”. Po skończonej partii poszliśmy do pociągowego kibla i spaliliśmy sobie faje, co z kolei sprawiło, że poczułem się niemal jak Eldo. Fajnie się pali w pociągu, trzeba to będzie kiedyś powtórzyć. W dalszej drodze porozmawialiśmy sporo o literaturze, a Wałcz wyglądał jak po obżarciu na SZPAKu, pomimo tego, że nic nie jadł. Ciul go wie, dlaczego tak wyglądał. Porozmawialiśmy o jakości książek wydawanych przez Fabrykę Słów, o tym, że Orbitowski zajebistym pisarzem jest i o tym, że TDFy równie zajebistym konwentem są. Po tych dywagacjach zaczął nam się ukazywać dworzec „Łódź Kaliska”, gdzie czekał na nas Mrozu, autor kawałka „Miliony monet”. Buahahaa. Taki, żart ;). Mrozu nie ma nic wspólnego z Mrozem z TV. Jest po prostu spoko kolesiem, fandomowo pisząc : Enklawa Magii Soldierem. Udaliśmy się w stronę tramwaju, kupiliśmy śmieszne bilety liczone na minuty i dojechaliśmy na Kon bez większych kłopotów, no może poza tym, iż Jedi prawie został przejechany przez tramwaj z powodu swojej dziwnej mani chodzenia po torach, z którą zapoznałem się już podczas Pierniconu ;).

CDN

Podrzucone/wyszperane w sieci #3


Etykiety:

1


Dziś podrzucony przez Gumę skan jednego z for internetowych, czyli o tym jak nasza ekipa tworzy nowe trendy mody.

Piernicon V


Etykiety:

2

Właśnie zakończył się ostatni, jubileuszowy, piąty Piernicon. Konwent mangi, anime i kultury japońskiej. Za ani jednym z tych elementów nie przepadam, a co ciekawe Piernicon V mógłbym spokojnie umieścić w top 3 najlepszych konwentów na jakich byłem. Impreza, pomimo widocznych na pierwszy rzut oka wad okazała się dla mnie czymś niezwykle fajnym, a spory udział w takim, a nie innym odbiorze całości miały osoby zgromadzone wokół Games Room’u. Zarówno obsługanci (Planszowanie, w tym ja, było organizatorem sali planszówkowej na Pierniku) jak i cała reszta osób znanych jak i nowo poznanych sprawiła, że bawiłem się przezacnie. Dziękuję bardzo w kolejności przypadkowej: MossGrande (daliśmy radę, tylko jedna karta z Mafii w plecy ;)), Wałczowi (przed nami Polcon ;)), Gumie (genialne rozmowy o odchodach człowieka :D), Szatiemu (dzięki za pomoc w obsłudze;)), Pokemonowi (Stooo lat!), Sir Jedi’owi (Enklawa soldier ;)), a także wszystkim anonimowo zgromadzonym wokół GR. Poniżej fotki, głównie z naszej sali.
Wałcz za ladą wypożyczalni prezentujący jeden z gestów najchętniej wypożyczanej gry konwentu - Palce w Pralce.
Niemal przez cały kon, w GR było tłumnie, a wieczorami na tyle tłumnie, że konieczne było otwieranie okien bo szło zemdleć.
Pimp my pisuar.

Prawo Dżungli (polski Jungle Speed), czyli druga z najchętniej wypożyczanych gier Pierniconu V.
Wałczomon.
Skąd ten głupi uśmiech?
Moss na górze, jako najlepszy łapacz ryb (podium turnieju Hey! That's my fish.
Moss chodzi i tłumaczy.


Ludzie se grają i jest gitara :D.