Pnącza napierają


Etykiety:

1

Oto komentarz zamieszczony przez jednego z amerykańskich użytkowników serwisu BGG. Komentarz dotyczy mojej gry pt. "Pnącza":

Yup...this works. My decision to spend a bit of time mounting up the board properly was rewarded in this case. Half race game, half tile-laying, Creepers' real charm comes from the bonus spaces, familiar theme and interesting tile pick-up mechanic.

Warto też dodać, że ostatnio pojawiło się parę ocen 7/10 m.in od innych amerykanów, a także Belga. Niezmiernie mi miło. Szczytem szczęścia byłoby zobaczenie komercyjnego egzemplarza mojej gry. Byłem bliski sfinalizowania rozmów z jednym z dużych, polskich wydawnictw, ale z uwagi na politykę wydawniczą przyjmowaną na najbliższy rok (która została obrana po targach w Norymberdze) sprawa nie doczekała szczęliwego końca. Na pocieszenie mogę zaprosić na pierwszy turniej Pnącz, który odbędzie się 6 marca na Ballconie.

Się odechciewa


Etykiety: ,

0

Czasem łapię się na tym, że krytykuję wszystko i wszystkich. Nie zauważam zupełnie tego, że może to nie wszyscy naokoło są źli, a właśnie ja powinienem stanąć, pieprznąć się gumowym młotkiem – zupełnie jak w kreskówkach. Albo nawet nie gumowym, tylko takim konkretnym, drewnianym. Szybki –jebut-, chwila refleksji, rozmowy z samym sobą – stary, zjebałeś to i owo, jesteś kretynem, zmień się. Ciężko mi to przychodzi, oj czasem ciężko. Jednak zdarzają się również momenty, kiedy wiem, gdzieś wewnątrz czuję, że zrobiłem wszystko jak należy, jak trzeba było. Po A, nastąpiło B, a nie X. Efektem winno być C, a tu zamiast C ciul. Kupa, gówno, fail. Tak właśnie jest z egzaminem z Metod i Technik Badań Socjologicznych. Nauczony, jak przykładny student poszedłem na zerówkę. Byłem przekonany, że zdam, dałbym sobie rękę uciąć. Podobnie było z pierwszym terminem. Jak pewno się domyślacie chodziłbym dziś, jak pieprzony, bezręki Zombie. Czemu nie zdałem? Cholera wie. Nie jestem piękną laską (a i do przystojnego mężczyzny mi daleko), co więcej mój charakter pisma pozostawia wiele do życzenia. Może to miało jakiś wpływ na moją ocenę? Chciałbym wierzyć, że nie. Trochę inaczej było z Socjologią Ubóstwa. Tu, kajam się – nie nauczyłem się jak należy. Byłem przekonany, że poprawię. Gorzej, że informacja o tym, że nie można poprawiać, z uwagi na jakieś chore zapisy uczelni, spadła na mnie jak gówno gołębia na Szerokiej, tudzież jak grom z jasnego nieba. Jasno wynika z tego niefajność sytuacji. Warunek już jest, z MITów też straciłem wiarę. Jak dotąd nie wiedziałem, że będąc nauczonym i chcąc baaardzo zdać, można oblewać podejście za podejściem. Studia weryfikują podejście do życia. Uczą kombinowania i cwaniactwa, a chyba nie o to chodzi. Szkoda, że nie umiem i nie chcę ściągać na egzaminach. Gdybym posiadał tę umiejętność, łatwiej byłoby trafić do elit tego kraju. Bo jak ktoś ostatnio powiedział: „Na studiach trzeba umieć szybko obsługiwać telefon komórkowy”.

TDF 2009 – kurz i emocje dawno opadły i...


Etykiety:

0

Minął poprzedni TDF i to wcale dawno temu, dwa miesiące już będzie. Każdy kto się zjawił, wie jak było. Nie jestem do końca dumny z siebie jako organizatora. Głównie chodzi mi tu o nadspodziewanie małą frekwencję. Nie było to to czego oczekiwaliśmy, oj nie było. Powiem tak – bezpośrednio po imprezie, zorany jak dzika świnia, jak pogryziony, przełknięty i wyrzygany cheesbuger, na słowo „konwent” dostawałem drgawek. Nigdy więcej orgowania, nigdy w życiu. Pół roku ciężkiej pracy, nie – zapierdol, to bardziej adekwatne słowo. I co z tego? Ano, gówno. Takie brązowe i śmierdzące. Ludzie niezadowoleni, organizatorzy chyba jeszcze bardziej. Dlaczego w Czerniewicach, dlaczego na takim zadupiu? No cóż, powiem tak. Bardzo bym chciał kiedyś zrobić konwent w Sheratonie. Pachnące wykładziny, przepych. Blichtr. Ale podobnie jak w przypadku Sheratonu, tak i w przypadku Czerniewic chodzi o pieniądze. Poza tym ludzie marudzili „Czemu Grudzień?!”. „Przecież to zimno, ciemno i śnieżnie” – argumentowali. W sumie, trudno się nie zgodzić. Może i coś w tym jest…
Minęły dwa miesiące, dwa miesiące refleksji, organizatorskiego wypoczywania, takiego back to reality. Organizatorskiego raju, polegającego na braku obowiązków. I... cholera… Najwidoczniej niespieszno mi do raju. Pomyślałem, że fandom toruński, potrzebuje konwentu. Nie mamy warunków by był to Pyrkon czy inny Polcon. Konwent taki, że… ja pierdolę – jakby to Kapitan Bomba powiedział, ale uważam że należy nam się solidny konwent, a nie wiem czy wszyscy wiedzą, ale istniała spora szansa na to, że takiego konwentu by zabrakło. Piernicon miał ostatnio edycję pożegnalną, również Zahconu nie będzie.
Tak więc cała nadzieja w naszych TDFach, chcemy się poprawić. Zamienić wadę zimnego grudnia, na zaletę początku października. Jest szansa wstrzelić się w niezłą pogodę, a przynajmniej nie powinno być tragicznie zimno. Szykujemy nowe atrakcje, salę japońską, nowych, pełnych zapału organizatorów, tej samej nowoczesnej lokacji, umieszczonej nadal w Czerniewicach, ale jeśli aura dopisze, może to się okazać sporą zaletą. Mam nadzieję, że będziecie tam z nami. Mimo wszystko. Ku chwale naszego fandomu. Nie dajmy zginąć toruńskiej fantastyce. Już wkrótce ruszymy z pracami (www.tdf.irpg.pl wkrótce). A tymczasem dajcie nam jeszcze trochę pobyć w organizatorskim raju.


Foty pochodzą z arcyfajnej relacji z TDF 2009 serwisu Paradoks.

Podrzucone/wyszperane w sieci #6


Etykiety:

0

No i niestety, wykrakałem. Oblewam egzamin za egzaminem, kiepsko to wygląda. Jutro egzaminy z Metod i technik badań socjologicznych. Oby karta się odwróciła. Póki co niestety, wygląda to tak jak na genialnym demotywatorze poniżej.

Powstańcy w Rebelu, Claustrophobia w Lśnieniu, Planszówki w Nintendo DS, a gra we łbie :)


Etykiety: ,

0

Jak zwykle czas na chorowanie wybrałem genialny. Egzaminy walą się prosto na pysk, jak lawina (skoro już o pysku mowa, to mam silne postanowienie pojawić się na koncercie Pyskatego – plakat widzicie po prawej). Na razie sesja idzie podejrzanie dobrze, oby jutro moneta się nie odwróciła. No i właśnie po części o planach ma być ten wpis, w gruncie rzeczy to głównie o planach, tyle że nie związanych z zarywaniem lasek (LOL), uczeniem się czy innymi takimi, a… - no, o czym? Jasne, że o planach planszówkowych. Po pierwsze primo, jak wytrawny czytelnik mojego BLIPa ;) mógł zauważyć, piszę recenzję Małych Powstańców dla magazynu stojącego pod pieczą sklepu Rebel – REBEL TIMES. Dostałem propozycję wstąpienia do redakcji od samego red. nacz. Stinga, a że warunki współpracy wydały mi się stosunkowo korzystne, zdecydowałem się na nią przystać. Jak to u mnie bywał walnąłem gafę na sam początek, bo nie wyrobiłem się na deadline. Recenzja Powstańców, miała już śmigać w numerze na Luty, ale zamiast śmigającej recenzji, śmignęła mnie sesja i przetoczyła się przez minione dwa tygodnie jak Niemcy przez Polskę. Do tego stopnia, że nie dość, że się pochorowałem, to jeszcze w ubiegłym tygodniu nie stawiłem się na Planszowanie. Hańba. A plany się piętrzą i nie wiem czy to dobrze czy źle. Wczoraj przyszła do mnie użyczona, gorąca nowość – gra gatunku survival-horror o tytule Claustrophobia. Jak pewno się domyślacie muszę ją zrecenzować, tym razem dla Lśnienia do mojego kącika gier bez prądu. W ogóle ostatnio recenzencko działam na trzy fronty, ciekawe jak długo tak pociągnę. Z drugiej strony nie chcę rezygnować ani z Tawerny, ani z Rebela, a z Lśnienia tym bardziej. No, ale jedźmy z planami dalszymi. Jest silne postanowienie aby napisać obszerny i naprawdę solidny artykuł o grach planszowych na handhelda –Nintendo DS. Myślę, że o ile uda nam (ów artykuł we współpracy z MossGrande i Avantarem) się opisać to jak należy to będzie naprawdę kawał dobrego materiału. No i na koniec newsy najgorętsze. Albo nie, tylko jeden. Muszę stopniować ciekawe informacje co by nie było zbyt ciekawie, a więc dziś tylko jeden news. Mianowicie dostałem zlecenie na grę planszową na podstawie książki. Bardzo mi miło. Póki co nie mogę zdradzić zbyt wiele szczegółów poza tym, że mam na nią czas mniej-więcej do wakacji i że zdecydowałem się dobrać współautora bo to naprawdę poważny projekt. Owym współautorem został MossGrande. W najbardziej pomyślnym wariancie od tego weekendu ruszamy z pierwszym ścieraniem się pomysłów mechanicznych. O ile zdrowie pozwoli…
*Zdjęcia pochądzą z serwisu BoardGameGeek. Pierwsze przedstawia pionki z gry "Mali Powstańcy", drugie natomiast - figurki z gry "Claustrophobia".