Powiew jesieni


Etykiety:

0


Przejechałem się dziś ponownie rowerem. I dobiło mnie strasznie. Ciul, że ładna pogoda, słonko przygrzewa i ogólnie "toć są wakacje". Problem w tym, że ja wakacji jako takich nie miałem, ale i to idzie przeboleć zważywszy na to, że nie mam już pięciu latek. Problem jest inny i o wiele większy. "Zapachniało powiewem jesieni" cytując jedną z moich ulubionych ballad Jaskra. A to oznacza nie mniej, nie więcej, że "Te zimy wrócą". Spadnie na nas gówniany deszcz, jezioro pokryje się prędzej czy później lodem. A ja - miejmy nadzieję - się obronię, bo lepiej być wykształconym bezrobotnym, niż nie wykształconym. Bo lepiej mieć srakę w domu, niż na Ukrainie. Tak jakoś mi się skojarzyło, nieważne. Są też plusy tego minusa. Zbliża się wrzesień i spotkania Planszowania, za którymi już trochę tęsknię. Brakuje mi tego klimatu co piątkowych posiedzeń nad planszą. Brakuje mi grania. Brakuje chlania (alkoholik mode on), brakuje mi rozmów z ludźmi (w wakacje tak jakby nikogo nie było, a i co poniektórzy co od niemal zawsze byli są teraz odlegli jak nigdy wcześniej). Mam dosyć pieprzonej magisterki. Ale już bliżej niż dalej.
 
 
 
 
 
 

Wolność (pozorna, ale zawsze)


Etykiety: ,

2


Kiedyś już robiłem coś takiego na tym blogu. Tak mi się zdaje. Raport z wolnej chaty, aka tydzień wolności. Postaram się edytować tego posta.

05.08.2013

Od rana, od około 9.00 nagrywki nowego kawałka Białe rymy, czeski styl - Ostatni wyjazd w sezonie. Przez kilka godzin nagrałem swoje dwie zwrotki, na 16.00 przyjechał Guma i nagrywał do... 22.00. Nie wiem ile podejść zaliczył, ale w programie Cool Edit Pro 2.1 był rozpierdol jak skończyliśmy :). I tak efekt nie był zadowalający dla Gumy i chce poprawić co nieco. Ja w przerwach czytałem na Kindlu książkę Anioł Jessiki - Grahama Mastertona. Przyjemna lektura szczególnie na zimę (ciul, że jak czytałem było grubo ponad 30'C), kojarzy mi się mocno z Koraliną - Neila Gaimana. Podobny oniryczno-baśniowy klimat. Wieczorem posłuchaliśmy trochę rapsów w tym bety naszego kawałka, popiliśmy sobie drinki, na bifor przed dniem kolejnym, o którym wkrótce... ;)







06.08.2013
 




Rano w dalszym ciągu czytałem powieść Mastertona, koniec się zbliża a psychodela coraz większa, jeśli chcieliście poczytać o wzorach z tapety bądź postaciach nadrukowanych na szafie, które naprawdę żyją, ale w alternatywnym, baśniowym świecie to zdecydowanie polecam. Od południa szykowałem się na melanż i chciałem doprowadzić Nintendo Wii do stanu używalności po dłuższym nie graniu, okazało się jednak, że drugi kontroler się zjebał i nici z grania multi, w związku z powyższym zacząłem szukać na allegro zamiennika. Popołudnie to duuużo rapsów i alkoholu, za to mało grania. Ledwie zagrałem jedną partyjkę z Miłkiem w Hanabi. Słaba to była partia..




 

07.08.2013

 


 
 
     
Leniwy dzień, po melanżu. Najfajniejsze, co trzeba odnotować to wyjazd nad jezioro z Gumą, gdzie popływaliśmy i zagraliśmy świetną partię w Abalone. Nad jeziorem jak to nad jeziorem, sporo ludzi, sporo dzieciaków i czilałt.












08.08.2013

               
Ponownie wyjazd nad jezioro, temperatura 38'C. Wiatraki nic nie dają. Patelnia. W jeziorze woda jak w morzu czerwonym, zero zimna. Lekkie orzeźwienie było, ale bez szału, do tego ludzi ilości ogromne. Koc przy kocu, zarąbane. Ponownie wybraliśmy się z Gumą i ponownie pojawił się akcent planszówkowy - bardzo fajna partyjka w Hanabi. Wróciliśmy na bazę przed 19.00 i udało się zagrać jeszcze po raz pierwszy w zakupioną przeze mnie nowość - Ewolucja: Pochodzenie gatunków. Po dosyć długiej partii pożegnaliśmy się, a ja ległem do łóżka zmęczony.









09.08.2013

              
  Do południa skończyłem Mastertona - był niezły. Po południu znów impreza, ciężkie jest życie urlopowicza. Wraz z Dagmarą i Gumą sporo pograliśmy zarówno na Nintendo Wii (najpierw w NBA 2K11, gdzie pięknie wygrywałem z Gumą, zaś potem w nieśmiertelne Mario Kart). Wii to świetna konsola głównie na imprezy, choć i parę świetnych singlowych gier na niej zaliczyłem. Grafika do najświeższych nie należy, ale jeśli to się przeboleje to jest pięknie. W przerwach od grania w Wii udało się zagrać w karcianki:  Ewolucja: Pochodzenie gatunków (nie wiem co sądzić o tej grze, niby ma coś fajnego, ale zasady są mega niejasne a i bugi pewne widzę) i Zombi! Ratuj się kto może!. Na imprezie grało się w to coś bardzo fajnie, ale za prawdę powiadam, to nie jest dobra gra...








10.08.2013

               
Jak powszechnie wiadomo na kaca najlepsze są planszówki (no i cola oczywiście :D). Tak więc z samego rana nieprzytomni usiedliśmy z Gumą do Ewolucja: Pochodzenie Gatunków. Przegrałem dwa razy i to bardzo mocno. Albo Guma jest niepokonany a ja chujowy, albo ta gra jest zjebana. Ja sądzę, że ta druga opcja jest prawdziwa, ale to sami musicie ocenić. O wiele ciekawsze były dwie partie w Kingdom Builder, które zagraliśmy później. Ta gra zdobyła nagrodę SDJ nie na darmo - jest łatwa, ale i bardzo przyjemna. No i pięknie wygląda.