Hobbystyczny rok 2009


Etykiety: , , ,

0

Wzorem podsumowania jakie robiłem w roku 2007 (rok temu, jakoś o nim zapomniałem), co nieco o tym jak wyglądał dla mnie ten rok, jeśli o hobby chodzi.

1.Teksty

a) (planszówki) Jako redaktor Kącika Gier Towarzyskich Tawerny RPG spłodziłem w tym roku 10 recenzji:

Ponadto po dłuugiej (dwuletniej) przerwie ponownie zawitałem do drukowanej prasy. W drugim numerze pisma Lśnienie ukazała się moja recenzja gry Ghost Stories.

b) (konwenty, rpg) W Tawernie ukazały się także moje dwa poza planszowe teksty:

2. Moje planszówki

  • Ukazała się trzecia zaprojektowana przeze mnie gra planszowa pt. Pnącza. Niestety nie komercyjnie, jak dwie poprzednie, jednak na najwyższym możliwym poziomie na jakim da się to zrobić w internecie. Wirtualne wydawnictwo mark6 zrobiło bardzo dobrą robotę, nagłaśniając premierę gry, a załatwiona przez wydawcę okładka swoją jakością przebija niejeden komercyjny tytuł.
  • Niestety nadal nie mam autorskiej strony z prawdziwego zdarzenia, gdzie można by poczytać o moich planszówkach w jednym miejscu. Mimo tego staram się, aby BGG było wiarygodnym źródłem informacji na ich temat.
  • Na konwentach prowadziłem turnieje Konkurencji (Ballcon, Zahcon).
  • W mojej szafi leży kilka planszowych pomysłów

3. Planszówki

  • Statystyki BGG wykazują, iż najwięcej partii udało mi się rozegrać w Sierpniu (77), najgorszym zaś miesiącem był Wrzesień (20). Sumarycznie rozegrałem w tym roku 498 parti, czyli - niestety - o wiele mniej niż w roku ubiegłym (763).
  • Moja kolekcja uzrosła do 184 tytułów.

4. Organizowane konwety

  • Wraz z ekipą Planszowania i Klubem Sobótka, po raz pierwszy zorganizowaliśmy w Toruniu czysto planszowy, dwudniowy konwent - BallCon. Okazał się on być dużym sukcesem, przy praktycznie zerowej reklamie pojawiło się blisko 50 osób, a zabawa była naprawdę przednia!
  • Niestety o wiele gorzej wypadł TDF 2009. Jako organizatorzy przecieraliśmy oczy ze zdumienia, że tak mało konwentowiczów nas odwiedziło (140). Czyżby źle się działo z fantastyką w Toruniu? Klapa frekwencyjna, a przez to finansowa spowodowała, że ważą się losy przyszłorocznej edycji.

5. Planszowanie

6. Konwenty i RPG

  • Pod względem konwentów, w tym roku nie mogę narzekać - Star Force, Piernicon, Polcon, Pyrkon, TDF, Zahcon.
  • Za to rok 2009 to kolejny rok posuchy rpgowej. Zagrałem ledwie jedną sesję w autorski system, i kilkulistową, niedokończoną kampanię w de Profundis.

A jakie plany na 2010r.?

  • Już teraz jest niemal pewne, iż w marcu odbedzie się BallCon 2. Serdecznie zapraszamy wszystkich planszówkowców (i nie tylko) na wspólne granie do Torunia.
  • Będę promował swoje gry na konwentach i postaram się opublikować 1-2 moje nowe tytuły. Jednym z nich prawie na pewno będzie moja logiczna gra memory pt. "Giftmania". Więcej na jej temat już wkrótce na jej podstronie na BGG.
  • Po raz kolejny będzie mnie można poczytać na papierze jako stałego współpracownika Lśnienia. Już w najbliższym numerze moja recenzja "Fury of Dracula".
  • Wielce prawdopodobne jest, że niebawem poczytacie mnie również w innym bardzo dobrym magazynie. Już niedługo napiszę więcej na ten temat.
  • Po raz kolejny napiszę (i pewno znowu nic z tego nie wyjdzie), chciałbym chociaż troszkę w przyszłym roku pogrywać w RPG.
  • Jak co roku będę jeździł na konwenty, z najbliższych będzie to Pyrkon.

Pierwsza recenzja Pnączy


Etykiety:

0

W serwisie GryPlanszowe.net pojawiła się recenzja mojej gry - Pnącza. Recenzent przyznał jej ocenę 5/10, więcej tutaj.

Świąteczny kosmita


Etykiety:

0

Dziś chciałem napisać o moim wyalienowaniu względem tegorocznych Świąt Bożego Narodzenia. Co roku na Święta czekałem z utęsknieniem, z radosnym wyczekiwaniem na moment gdy będę mógł się odurzyć zapachem zielonej choiny, a całość zakropić radosnymi Jingle Bellsami i innymi świątecznymi szlagierami z radia. W tym roku, Święta – jak to przytaczał Łukasz Śmigiel Kinga, na autorskim, na TDFach – zesrały mi się na głowę. Tak, po prostu szedłem sobie przez rok, dreptałem metodycznie od jednego obowiązku, do drugiego, aż tu nagle wielki gołąb, dzierżąc w dziobie flagę z napisem „Święta Bożego Narodzenia A.D. 2009” przyleciał i zesrał się całym dobrodziejstwem inwentarza. A ja jakoś tak - mając w perspektywie masakryczny styczeń na uczelni, śmierć dziadka który po raz pierwszy na Wigilii będzie siedział z drugiej strony…, ale nie stołu, a rzeczywistości – nie mam ochoty na tegoroczne Święta. Niby to brzmi durnie, bo nie to o czym piszę jest najważniejsze. Przecież chodzi tu o aspekt religijny, duchowość, a nie jakieś tam mało istotne pierdoły. Niemniej cały ten klimat dla mnie też ma jakieś (marginalne, ale zawsze…) znaczenie. A w tej sferze czuję się świątecznym kosmitą, zagubionym pośród ludzi robiących zakupy, pośród tych wszystkich Zenonów-mikołajów kupujących synowi „Lego: Batman” na PS2 (autentyk sytuacja z dzisiejszego biegania po bydgoskim Fokus Parku). Jeszcze trochę czasu do Świąt zostało. Mam nadzieję, że uda mi się zaasymilować pośród tego świątecznego uniwersum.

Mój tekst w drugim numerze "Lśnienia"


Etykiety:

0

W dniu dzisiejszym do Empików i dobrych salonów prasowych trafił drugi numer pisma grozy "Lśnienie", a w nim znalazła się moja recenzja gry Ghost Stories:

Witajcie, zanim przejdę do właściwej części tego tekstu czyli recenzji gry Ghost Stories, parę słów wytłumaczenia, a może wprowadzenia. Zacząć należałoby od tego, że nie każdy czytelnik Lśnienia, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że niewielki ułamek jego czytelników - zdaje sobie sprawę o istnieniu nowoczesnych gier planszowych, zrywających ze schematami popularnego Monopolu, Chińczyka czy Grzybobrania, gier ambitnych i nietuzinkowych, jednak przystępnych dla każdego z nas. Co więcej, nie dość, że takie gry powstają (i to w niemałych ilościach), to w dodatku wiele z nich może stać się nam szczególnie bliskich, za sprawą tematyki grozy czy horroru, które tak lubimy. Tak więc, jeśli przyjdzie nam ochota na relaks w bliskich nam klimatach, a będziemy chcieli go połączyć ze spotkaniem towarzyskim nie powinniśmy się wahać. Od teraz owe spotkania będą spływać krwią, strasznymi historiami i mrokiem, a to wszystko w miłej atmosferze, wśród znajomych, zagryzane paluszkami (słonymi…) i popijane colą/piwem/krwią… znaczy sokiem pomidorowym.


Ciąg dalszy w Lśnieniu #2, polecam kupić i poczytać.

Recenzja gry Anty-monopoly


Etykiety:

3

Chyba każda osoba miała kiedyś styczność ze sławetnym Monopoly. Pomijając już walory mechaniczne, których notabene nie ma za wiele, ta gra łączy pokolenia. Grają w nią starzy i młodzi, częstokroć nie znający jeszcze natłoku wspaniałych, nowoczesnych gier planszowych o nieszablonowych tematykach i rozwiązaniach mechanicznych. Monopoly jest w tym gronie raczej dziadkiem, który zapowiedział, iż w tematyce gier bez prądu da się dużo wykoncypować. W mojej jednak opinii, gra ta nie jest w stanie równorzędnie konkurować z aktualnie wydawanymi pozycjami.

TDF 2009 - fotorelacja


Etykiety:

0

Najliczniejszy turniej w Games Roomie, turniej w...

... "Skoki Narciarskie"

Sir Jedi pajacuje... znaczy prowadzi ;) spotkanie autorskie z Łukaszem Śmiglem.

Stoisko akredytacyjne i włóczący się Sir Jedi.

"Trener w amoku", Zosia jako przykładny trener czyta reguły gry ;)

Niedzielna partia w nowość wyd. Granna "Trener w amoku".

Głodówki raczej nie było - stos kartonów po pizzy.

Radosna twórczość organizatorów i... konwentowiczów.

Radosna twórczość konwentowiczów na plakacie oficjalnej pizzeri konwentowej.
Spotkanie autorskie z Łukaszem Śmiglem, przygląda mu się Piotr Rogoża, prowadzi Sir Jedi.

Mało interesujące pieprzenie na kacu


Etykiety:

0

Nie lubię i staram się nie pisać na kacu, na kacu przekraczającym niebezpieczną i cienką granicę dzielącą stan względnej trzeźwości i poimprezowego nawalenia w trzy dupy. Cóż, dziś postanowiłem złamać tę zasadę i napisać notkę w stylu emo, na godzinę po moim powrocie z zielono-złocistej imprezy. Sam się boję o to, co zostanie wylane na migający papier komputerowego Worda. Mam nadzieję, że jak się porządnie wyśpię i przeczytam to za parę godzin to nie będę miał tygodniowej traumy (zresztą wiele to nie zmieni o czym za chwilę). Jeśli już w tym momencie denerwuje Cię moja wylewność (jak u Cygana), to przerwij czytanie, możliwe że nie będzie tu nic ciekawego. Piszę tę notkę typowo dla siebie, taka emo, dołująco, blogasowka notka w stylu „mój pamiętniczku”. Mówi się, że można być „w czepku urodzonym”. Gorzej, że nie słyszałem o kimś kto by tak się urodził, ze mną również tak nie było. Staram się pocieszać, że to co mnie gryzie, jest o niebo lepszą sytuacją, wręcz śmieszną od tych jakie przeżywają inni ludzie. Naprawdę nie mam jakichś kardynalnych problemów, a mimo to coś jest nie tak. Ostatnio, wszystko się wali. Jeden strzał, drugi, trzeci i dla odmiany dobra wiadomość. A co po niej? Taa… Kolejne strzały, prosto w pysk. Jeszcze stoję na nogach, ale mało mi brakuje do majestatycznego, łabędziego lotu z pokracznym lądowaniem na ziemi w stylu padającego Gołoty. No i po części jest to wina TDF 2009, choć na chwilę obecną jakoś łatwiej nam to idzie niż wcześniej, chyba powoli nabieramy doświadczenia. Jednak i tak zdarzają się bangery, powodujące to, że momentami trudniej jest mi zmrużyć oczy, normalnie ze snem nie mam problemów. A to, że ktoś nie dojedzie, a to że czasu mało a rzeczy do zrobienia… dużo. Przez konwent też jestem zarąbany w akcji, jeśli chodzi o studia. Niemniej nie to najbardziej mnie dołuje ostatnio. Poznałem pewną osobą, która bardzo mi się podoba, przekonany jestem, że tego właśnie szukałem. Gorzej, że nie czuć i nie widać tego w drugą stronę. Dlaczego tak jest, dlaczego nie mogłoby być tak, że ludzie są sobie przeznaczeni i po prostu do siebie pasują. Niby taka miłość istnieje i to nie tylko w podręcznikach, widać jej przykłady na co dzień. Na ulicy, w parku, w rzucanym od pędu na lewo i prawo tramwaju. Szczególnie widoczne jest to w lato. Zazdroszczę i chylę czoła dla tych, którzy po prostu „się poznali” i „tak sobie są razem pięć lat”. A ja tak sobie nie jestem… i nie jestem… Może za wiele wymagam od drugiej osoby, nie dając wystarczająco wiele od siebie?