Recenzja gry Merkator (REBEL Times #48)


Etykiety:

0

W najnowszym, wrześniowym numerze magazynu o grach - REBEL Times, ukazała się moja recenzja gry Merkator. Zapraszam serdecznie do lektury.

Blaszak po latach (25.09.2011)


Etykiety:

0

Rock n' Roll
Pivot kadr po kadrze

Ten sam Pivot
Hop-siup
Grajnd na ciężkim rapie ;)


Autorem zdjęć jest Miłek, dzięki!

[*]


Etykiety:

1

Nikt nie umarł. Wszyscy żyją. Bynajmniej Ci, którzy powinni żyć - żyją. Gorzej lub lepiej, ale jednak. Niemniej coś się skończyło. Przede wszystkim skończyła się miejscówka, której na tym blogu poświęciłem troszkę miejsca. Nie chce mi się zerkać do archiwum, ale wierzę że było o niej wystarczająco dużo, gdyż na to zasługiwała. Chata Wujasa (w skrócie CHW). To w CHW odbywały się legendarne SZPAKi, najlepsze imprezy planszówkowe życia, żaden konwent się do nich nie umywa. To w CHW puszczaliśmy z dymem to i owo, to tam piliśmy gin z tonikiem, piwo, wódkę, ale i herbatę. Pustka. Żal mi tego miejsca, przywiązałem się do niego jak do własnego domu, bo w pewnym sensie właśnie tym było dla mnie to mieszkanie. Spały tam osoby, które na to zasługiwały. Znajomi, przyjaciele, koleżanki (a nawet więcej). To tam spotykaliśmy się gdy na dworzu pizgało (czy to upałem, czy też ziąbem). Tam chrupaliśmy chipsy, piliśmy colę (taa, wtedy jeszcze lekarz nie zabraniał mi jej pić). Noce na Jakubskim... zresztą już o tym pisałem. Powroty po imprezach, z brzuchem wypełnionym kebabem, głową upojoną alkoholem. Poranny redbull, na podłodze ogromne pająki, kurz, przyjemny nieład. Kochałem chwile tam spędzone.
                 Dziś byliśmy z Miłkiem spojrzeć na mieszkanie - z podwórka. Na balkonie suszą się gacie i inne lumpy nowych lokatorów. Obco, pustka, żal. Jeśli byłeś w tym mieszkaniu na jednej z imprez, SZPAKu, spałeś tam, przyszedłeś się wysrać, cokolwiek, zapal wirtualny znicz. To było idealne miejsce. Było.

Przyjezierze 2011 (20.08-30.08.2011)


Etykiety:

2

Nie wierzę. Czerwiec! Pieprzone trzy miesiące nie napisałem nic na bloga. Kajam się. Takich downtime'ów już dawno nie miałem. Już naprawiam tę zwłokę i powracam z notką o... Przyjezierzu, które skończyło się 30 sierpnia, parę dni temu. Do Przyjezierza jechaliśmy ekipą drugi rok z rzędu, tym razem w osiem osób. Ponownie było bardzo fajnie, może nieco mniej epicko, ale nadal niemal idealnie. Nadal tak dobrze, że już z utęsknieniem spoglądam na kalendarz, odliczam do przyszłych wakacji, by znowu znaleźć się na tarasie pijąc piwo, na pomoście nad jeziorem paląc, rozmawiając, śmiejąc się, chłonąc atmosferę jak gąbka. Odświeżyliśmy stare znajomości, Guma biegał z nożem i puszczał szatańską muzykę, ja puszczałem rap, tym razem za to nikt się nie puszczał ;). Kąpaliśmy się rano, wieczór, we dnie i w nocy, co okupiłem bolącymi nerkami. Przyjezierze w sierpniowe noce jest jednak kurewsko zimne, szczególnie gdy debilą modą idzie się kąpać przy - niemalże - huraganie. Brr, do teraz mi zimno. Graliśmy sporo w planszówki (hitami były: Through the Ages, Merkator i Chez Geek), graliśmy na Nintendo Wii, na którym brylował znany z DSa Mario Kart. Zresztą na dwóch DSach też w niego graliśmy. Horrorów obejrzeliśmy tyle, że już niemal mnie nie straszą. No chyba, że wykrzywione japońskie ryje. Te zawsze będą dla mnie straszne.



Szatańska muzyka Gumy:


Tutaj filmik z The Grudge, obrazujący to, dlaczego boję się japońskich ryjów: http://www.youtube.com/watch?v=CrSrkp4evPA

Recenzja gry Piraci: Karaibska Flota (REBEL Times #47)


Etykiety:

0

W najnowszym, sierpniowym numerze magazynu o grach - REBEL Times, ukazała się moja recenzja gry Piraci: Karaibska Flota. Zapraszam serdecznie do lektury.