Przyjezierze 2011 (20.08-30.08.2011)


Etykiety:

2

Nie wierzę. Czerwiec! Pieprzone trzy miesiące nie napisałem nic na bloga. Kajam się. Takich downtime'ów już dawno nie miałem. Już naprawiam tę zwłokę i powracam z notką o... Przyjezierzu, które skończyło się 30 sierpnia, parę dni temu. Do Przyjezierza jechaliśmy ekipą drugi rok z rzędu, tym razem w osiem osób. Ponownie było bardzo fajnie, może nieco mniej epicko, ale nadal niemal idealnie. Nadal tak dobrze, że już z utęsknieniem spoglądam na kalendarz, odliczam do przyszłych wakacji, by znowu znaleźć się na tarasie pijąc piwo, na pomoście nad jeziorem paląc, rozmawiając, śmiejąc się, chłonąc atmosferę jak gąbka. Odświeżyliśmy stare znajomości, Guma biegał z nożem i puszczał szatańską muzykę, ja puszczałem rap, tym razem za to nikt się nie puszczał ;). Kąpaliśmy się rano, wieczór, we dnie i w nocy, co okupiłem bolącymi nerkami. Przyjezierze w sierpniowe noce jest jednak kurewsko zimne, szczególnie gdy debilą modą idzie się kąpać przy - niemalże - huraganie. Brr, do teraz mi zimno. Graliśmy sporo w planszówki (hitami były: Through the Ages, Merkator i Chez Geek), graliśmy na Nintendo Wii, na którym brylował znany z DSa Mario Kart. Zresztą na dwóch DSach też w niego graliśmy. Horrorów obejrzeliśmy tyle, że już niemal mnie nie straszą. No chyba, że wykrzywione japońskie ryje. Te zawsze będą dla mnie straszne.



Szatańska muzyka Gumy:


Tutaj filmik z The Grudge, obrazujący to, dlaczego boję się japońskich ryjów: http://www.youtube.com/watch?v=CrSrkp4evPA

2 Response to "Przyjezierze 2011 (20.08-30.08.2011)"

  1. Anonimowy says:

    Skad masz foty? Tez chce i filmy, i wyszystko o;

    Moss ma drogi Anonimie :)