Słów parę o rozdwojeniu jaźni


Etykiety:

0

Ano, nasunął mi się taki temat, a dokładniej w dzisiejszej rozmowie na gg przypomniał mi o nim Wozzie. Problem jest taki, że mam za dużo zainteresowań i za Chiny z żadnego nie umiem zrezygnować. Był czas, że ponad rok interesowałem się tylko Planszówkami i literaturą fantastyczną (głównie polską). Chciałem odejść od gier czysto fantastycznych, bo uznałem że zabierają za dużo czasu. Chciałem zapomnieć o pięknych chwilach spędzonych z RPG. O sesji Monastyru, przy której sikałem od miażdżącego klimatu (pozdro Ola jeśli kiedykolwiek to przeczytasz). Chciałem zapomnieć jak dobrze się czuję jako MG Neuroshimy. Prawda jest taka, że na kampanię dłuższą niż 2-3 sesje nei starczało mi samozaparcia, ale przez ten czas bawiłem się zacnie. Chciałem też odejść od WFB. Bo, a to figurki za drogie, a to malować się nie chce. Jakiś czaas temu sprzedałem figsy. I jaki z tego morał? Taki, że sesje Neuroshimy z nową ekipą rozpoczynam w przyszłym tygodniu (lub najdalej za dwa tygodnie), a wczoraj kupiłem armybooka do moich ukochanych Goblinów. Fantastyka wciąga jak tornado, pamiętajcie o tym, że jak już zaczniecie to nie ma wyjścia...
P.S. Na focie malowana przeze mnie figurka z armii Ogrów do WFB

O Pani nasza Kurwa Mać. Joł!


Etykiety:

1

Tytuł tej notki, dosyć wulgarny, zaczerpnięty został z knigi Piotrka Rogoży (który przyjedzie do nas na TDFy). Polecam jego obydwie książki, a w szczególności motyw Kurwy Mać czczonej przez ziomali. Jednak nie o tym ma być ta notka. Tym razem, pojadę EMO klimatem. Życie jest złe, żyletki i te sprawy. Walnąć się łomem, skoczyć z mostu, albo w wersji bardziej lajtowej schlać się jak świnia. Strasznie wszystko się komplikuje ostatnio. O swoich problemach zdrowotnych nawet nie piszę, bo po nich wszystkich sądzę, że gdybym założył specjalistycznego bloga medycznego to byłby w czołówce wyszukiwarek. Pierw problemy zdrowotne sprawiły, że cały Sierpień siedziałem w domu, ale nic to mówię – wynagrodzę sobie Polconem. Będzie fajna biba, zrobie turniej Konkurencji, poznam Pomimo, pogadam na żywo w sprawie wydania „Pnącz” z Lizardem i Puszonem, ale nie – byłoby zbyt pięknie. Choroba i ciach Polcon sobie leci, a ja sobie leżę. Później był Zahcon. Udał się dosyć fajnie, jednak z relaksem miał – wbrew temu co nakrzyczała na mnie Magda – mało wspólnego. Obiecałem sobie, że Polcon wynagrodzę sobie U-botem w Łodzi. Zgłosiłem nawet oficjalnie turniej Konkurencji do Programu. A tu trzask, choroba pozahconna – przeziębienie. Wszystko ok., turniej Konkurencji jest wdrukowany w Informatorze, gorzej że mnie nie ma. Deskorolka, leży i kwiczy w samotności, ja zaczynam wariować z nudów. Kurwa Mać. Joł!