The Fingers - trailer


Etykiety:

3

Nie wszyscy odwiedzający tego bloga wiedzą, iż tak samo długo jak jeżdżę na deskorolce, jeżdżę też na fingerboardzie. Jak dotąd nie pokazywałem moich skilli szerszej publiczności. Aż do teraz. Poniżej macie trailer mojego pierwszego filmiku. Bardzo liczę na komentarze.

Rap na dziś #4


Etykiety:

0

Chyba pierwszy kawałek Firmy, którego stopień żulowości mnie aż tak nie odpycha, i pierwszy którym się jaram bo się jaram, a nie dlatego żeby śmiać się z niego do bólu. Zapowiedź nowej płyty. Bit miazga, a refren sam buja głową. Czyżby zapowiadała się dobra płyta?

Pnącza wyda mark6!


Etykiety:

2

Moja najnowsza gra planszowa pt "Pnącza", która powstała - o ile pamięć mnie nie myli - na początku tego roku, zostanie wydana przez internetowe wydawnictwo mark6. Mark6 jest jak dotąd znane dzięki jedynemu pismu poświęconemu w pełni Neuroshimie Hex, dodatkom do Neuroshimy RPG, a także arcyciekawej linii zagranicznych systemów Indie RPG. "Pnącza" będą pierwszą grą planszową opublikowaną przez wydawnictwo. Publikacja będzie darmowa (grę będzie można ściągnąć w formie pliku przygotowanego do wydruku), premiera przewidziana jest na drugą połowę października 2009r. Staramy się o atrakcyjne grafiki, a także o to by premiera odbyła się dwujęzycznie (instrukcja w języku polskim jak i angielskim) czy się uda czas pokaże.

Pnącza to dynamiczna, logiczno-strategiczna gra planszowa przeznaczona dla dwóch graczy w wieku 8+. Czas gry to 20-60 minut. Oto realia gry:

Zapomniany, ogród, pełen chwastów i zestaw małego chemika. Gdy dodamy do tego kompletną nudę dwóch ogrodników, wynik jest jasny. Pojedynek na to, kto wyhoduje dorodniejsze zmutowane pnącze, tym samym przytłaczając przeciwnika. Czy będziesz to właśnie Ty?



Polcon 2009 - relacja cz.4


Etykiety:

1


Dobra, bo niedługo mi z tej relacji z Polconu wyjdzie jakaś przydługa powieść. Jeszcze tydzień i minie miesiąc od Polconu… Ech… już widzę, że ostatnia część będzie mega długa, mam nadzieję, że Was nie zanudzę. Ostatnia część, zawierająca to co najbardziej (poza literaturą i spotykaniem znajomych) kręci mnie w konwentach – gry planszowe. Spokojnie mogę powiedzieć, że wraz z Wałczem spędziliśmy mniej-więcej połowę całego Polconu’09 w Gralni. Games Room zorganizowany przez Ezechiela i GRT (znany między innymi z organizacji Sali gier na tegorocznym Pyrkonie) działał 24h/dobę i był gargantuicznych rozmiarów. Budynek, w którym mieściła się gralnia i targi fantastyczne przypominał mniej-więcej toruński TOR TOR, znany z zawodów deskorolkowych Mentor Session, czy ze znajdującego się tam „na co dzień” lodowiska. Staraliśmy się z Wałczem reprezentować Planszowanie równie godnie, jak Guma, Moss i ja na Pyrkonie wygrywając turniej Pędzących Żółwi ;), nie do końca nam to wyszło, choć toruński lans zapanował nawet na blogu REBEL.PL (poprzedni wpis ;)). Z punktów zawartych w programie nie udało się odwiedzić tego wiele. Byliśmy na organizowanym przez Kuźnię turnieju Kung Fu, przez który to uświadomiliśmy sobie, iż owa gra jest jednak bardziej „głupią losową grą dla debili”, niż zdawało się nam dotychczas ;). Częste impasy, losówka w kartach i parowa gra dwóch kolesi w mojej grze eliminacyjnej sprawiły, że nie tylko ja mam mieszane uczucia jeśli chodzi o grę Kung Fu, zwłaszcza w wydaniu turniejowym. Ani mi, ani Wałczowi nie udało się przejść do finału. W eliminacjach przechodziły pierwsze 2 osoby, natomiast i ja i Wałcz byliśmy w swoich grupach na najgorszym w tym wypadku, trzecim miejscu. Ja sam zdecydowałem się również wystartować w konkursie wiedzy o planszówkach, który był organizowany przez Zedda. Wypadłem całkiem dobrze, plasując się mniej więcej tuż za czołówką (podejrzewam, że mniej więcej 7 miejsce na około 20 startujących). Jak to określił Nataniel: dobre miejsce, zważywszy na to, że mieszkam w planszówkowym zadupiu, jakim jest Toruń ;). Zorganizowaliśmy także spontaniczny turniej w Żółwie, w którym byłem o włos od zwycięstwa, jednak dała tu znać o sobie losowość i ostatnie trzy tury siedziałem biernie, czekając aż podejdzie karta. Karta nie podeszła, a ja przegrałem na rzecz nowicjusza, którego zaprosiliśmy do gry. No nic, mówi się trudno. Z rzeczy istotnych udało nam się oblizać, powąchać i dotknąć na stoisku Portalu Strongholda i Zombiaki II. Ani w jedno, ani w drugie nie zdążyliśmy zagrać. Zombiaki to stare, dobre Zombiaki z kilkoma nowymi kartami zamiast tych z poprzedniej edycji, wydaje się, że przeszły drobny lifting, a nie jakąś radykalną zmianę, ale jak to się mówi: pogramy, zobaczymy ;). Nie myślcie jednak, że próżnowaliśmy jeśli chodzi o nowe tytuły. Najbardziej przypadły nam do gustu Dixit i Snow Tails. To pierwsze to arcyciekawa gra w skojarzenia, drugie to najlepsza gra wyścigowa w jaką dotychczas grałem, usytuowana w realiach psich zaprzęgów. Gra przypomina mi taką starą grę na Kompa, gdzie jechało się narciarzem po stoku i trzeba było uważać, żeby nie wpaść na drzewo. Z gier godnych zainteresowania, które przetestowaliśmy należy też wymienić Smallworld (fantasy o budowaniu cywilizacji i podbojach), a także coś dla Gumy – grę logiczną Gobblet, będącą ciekawym miksem Kółka i Krzyżyk z rosyjskimi Matrioszkami :D. Inną nowością typowo w Gumy stylu był Totem, takie Pędzące Żółwie 2, na miejscu Gumy już bym myślał nad zakupem tej gry ;). Inne poznane przez nas nowości to Fjorde (sympatyczna, acz nienajnowsza gra dwuosobowa, będąca niemal kopią Carcassonne), Hands Up (głupia gra mająca w sobie coś z Palce w Pralce), pewno udało się w coś tam jeszcze zagrać aczkolwiek teraz nie mogę spamiętać. To tyle. Na koniec pozdrowienia dla wszystkich, z którymi miło spędziłem czas na Polconie. Mam nadzieję, że część z Was spotkam na tegorocznym Falkonie no i przede wszystkim na TDFach!

Miłek jak widać smutny. A Wy byście nie byli jakbyście byli z Czarnego Lasu?
Totem, czyli gra dla Gumy.
Gobblet. Jestem w to mistrzem. Trzy partie i trzy zwycięstwa.
John Wick, o którym pisałem w poprzedniej części nawija o tym jakie to 7th Sea nie jest fajne ;)
Plansza do Snow Tails z lotu ptaka.
Zosia, przedstawicielka Gramajdy, GRT i autorka...
... syrenkowej dziary na mojej ręce.
Squirel siedzi zadowolona obok planszy do Dixit.
Wałcz daje palec Miłkowi.
Świnia na stoisku Kuźni Gier.
Snow Tailsowe zaprzęgi.

Podrzucone/wyszperane w sieci #4


Etykiety:

1


Czyli tworzymy trendy po raz drugi ;). Spójrzcie na tytuł relacji z Polconu na blogu REBEL.pl, której autorem jest Zedd. Reacja do przeczytania tutaj.

Polcon 2009 - relacja cz. 3


Etykiety:

0

Można powiedzieć, że ikoną międzynarodowego rpgowego fandomu jest John Wick. Autor nie byle jaki, bo będący twórcą tak zasłużonych systemów jak Legenda Pięciu Kręgów i 7th Sea (obydwa zostały wydane po polsku), paru innych systemów, których ja nie znam (w przeciwieństwie do licznych hardkorowych fanów), oraz almanachów takich jak chociażby wydany niedawno przez Portal Graj Twardo. John był zdecydowanie jedną z wiodących postaci, osobą na której spotkaniu koniecznie chciałem się stawić. No i udało się, nawet kilkakrotnie. Co prawda Legenda mnie nie interesuje, a popularną „siódemkę” znam tylko pobieżnie spotkania wypadały arcyciekawie. Miło posłuchać kogoś kto jeszcze gra i tworzy RPG ;D. Teraz przerywnik i anegdotka. Przydybałem Wicka w Games Roomie i idę sobie dziarskim krokiem z misją dostarczenie moich podręczników do 7th Sea, w celu złożenia na nich podpisu. Podchodzę…
- Hi John, I need your autograph.
- OK.
John czyta moją ksywkę i podpisuje:
„For JAskier, Watch out for the Black Rider”
A następnie wyniknął drobny fail. JAskier – woła – What is your favourite nation in 7th Sea? No to dupa blada, nie bardzo pamiętam nacje z systemu. Jak mówię, znam go jedynie tyle o ile. I przychodzi pora na tłumaczenie, że dopiero co kupiłem itp. itd. Jakoś tam się wybroniłem, ale siara co była to była ;).
Polcon 2009 nie odbiegał klasą za bardzo od Polconu 2007 w Warszawie. Owszem Łódź wygląda jak steampunkowe miasto rodem z Trójcy czy innego Wolsunga. Owszem przejścia przez tory tramwajowe są co pół kilometra, w związku z czym trzeba zapierdalać jak dzika świnia pół kilosa w lewo, przejść i wracać pół kilosa nazad, aby znaleźć się naprzeciwko miejsca, z którego wyszliśmy. Absurd. Łódź uraczyła nas także barem „Oaza”, który serwował całkiem dobrą pizzę i schabowego. Poznaliśmy także Pizzamana, który był spoko ziomalem :D. Polconowy program trzymał poziom, ale mimo to chyba większość czasu spędziliśmy w Mega Games Roomie, o którym w kolejnej, ostatniej części relacji. Z rzeczy ważnych to grałem pierwszą od dwóch lat sesję RPG, w autorski system „Chmuromorze”. Prowadził Borg, a grali ze mną mfx i IaCobi. Intryga zbyt zawiła nie była, ale grało się fajnie.

Rap na dziś #3


Etykiety:

0

Dziś prezentuję drugi singiel z najnowszej, solowej płyty Onara pt. "Jeden na milion". Płyta trzyma poziom, podobnie jak poniższy kawałek. Polecam.

Recenzja gry "Palce w Pralce"


Etykiety:

0

Dziś przyszło mi zrecenzować Palce w pralce, party game pierwotnie wydaną przez Cocktail Games, a następnie spolszczoną i wprowadzoną na nasz rynek przez firmę i sklep internetowy Rebel. Autor gry jest mi bliżej nieznany, co w przypadku gier imprezowych wydaje się być dosyć powszechne. Czytałem felieton Trzewika w Świecie Gier Planszowych na temat, iż o wiele łatwiej jest zapamiętać, przykładowo – Uwe Rosenberga, autora Agrioli czy chociażby Michała Oracza, spod ręki którego wyszło polskie dzieło – Neuroshima Hex, aniżeli twórcę – podejrzewam, że o wiele bardziej popularnego Jungle Speeda czy Jengi. Morał z tego taki, że gry imprezowe często są niedoceniane, pomimo swoich walorów. Rhytme and Bullet, czyli po nadwiślańsku Palce w pralce to gra niebywale dobra i winniśmy zwrócić na nią naszą uwagę. Ale po kolei…
Dalszy ciąg recenzji na Tawernie RPG

Polcon 2009 - relacja cz. 2


Etykiety:

2


Jak już, pisałem w poprzedniej części relacji, na Kon dojechaliśmy bez problemów. Za to gdy, tylko znaleźliśmy budynek Lodex (Lodzieks ;D), czyli epicentrum Polconu, zaczęła się rzeźnia zwana inaczej kolejką wpiździet długą. Dwie godziny stania, pot na czole, mdlejące dziewice… no może trochę się zapędziłem ;). Aż, tak różowo nie było. Było ciężko na maksa, a akredytacja wydawała się kuleć, jak ja po złamaniu nogi jakieś półtora roku temu. W końcu jednak udało się zaakredytować i mogliśmy ruszyć do akademca zrzucić toboły. Akademik przypominał bardziej Sheraton, niż ubogie lokum studenta. W pokoju dwuosobowym, który dzieliłem wespół z Wałczem spokojnie mogłoby się kimnąć z 7-8 osób. Przestronny, fajny, acz nie najnowszy – tak określiłbym nasz pokój. Przywitaliśmy się z Borgiem, IaCobi, mfx'em ruszyliśmy do Games Room'u. O planszówkach na Polconie i o GR w ogóle, napiszę w ostatniej, czwartej części relacji, tam też zamieszczę fotki jakie udało mi się pstryknąć. W tej i kolejnej części postaram się za to streścić te 4 dni pod wszelkimi innymi względami. Udało się odwiedzić sporo prelekcji i tak z pamięci mogę wymienić prelekcję Trzewika o niestandardowych scenariuszach w RPG, spotkanie z wydawnictwem Portal, prelekcję o minikonwentach… Przy niej zatrzymam się na chwilę, aby bezczelnie się pochwalić. Właściwie, czy ja wiem czy to chwalenie, po prostu napiszę o czymś co sprawiło, że zrobiło mi się bardzo miło. Abstrahując już od tego, że na prelekcji nie dowiedziałem się niemal nic ciekawego na temat robienia konwentów. Baa, z wieloma tezami autorów się nie zgadzałem i uważałem je za niesłuszne. W trakcie wykładu prelegenci pokazywali zdjęcia z organizowanych przez nich konwentów, a były to zdjęcia głównie z Sali planszówkowej. Na jednym ze slajdów znalazła się ekipa grająca w moją Konkurencję. Mała rzecz, a cieszy. Fajnie wiedzieć, że ktoś tam gra w moją grę w Łodzi. Nie jestem jakimś wielkim planszówkowym designerem pokroju Adama Kałuży, Trzewika czy MOracza więc taki drobny akcent, na tak dużym konwencie związany z moją osobą niezmiernie mnie ucieszył. W Games Roomie ponadto spotkałem Kowala, kumpla z Warszawy, którego poznałem na Polconie 2 lata temu, który to polubił bardzo Konkurencję, którą zresztą mu podpisałem (śmiech). Fajnie i miło mi. Ale dość, miałem nie pisać o Games Roomie. Z rzeczy dalszych byłem na promocji kandydatury Wrocławia do organizacji Polconu 2011, na której to wygrałem książkę, którą obecnie czytam – „Kameleon” Rafała Kosika. Właśnie na tę pozycję głosowałem w nagrodzie Zajdla, i przyczyniłem się do jej zwycięstwa, i zgarnięcia statuetki przez Rafała. Byliśmy z Wałczem na Gali Zajdlowej, wielkim fandomowym wydarzeniu. Śmiechu było co nie miara, z uwagi na niedociągnięcia orgów. Naśmialiśmy się za wszystkie czasy razem z ekipą Enklawy Magii. Byliśmy również na Forum fandomu, gdzie minimalną przewagę w głosowaniu na lokację Polconu 2011 uzyskałPoznań, nad Wrocławiem, na który głosowaliśmy, w ekipie orgów którego miał widnieć Borg. Cóż nie ma Polconu we Wroclove, jest w Poznaniu. Też dobrze.

CDN

Polcon 2009 - relacja cz.1


Etykiety:

4

No dobra, czas zabrać się za relację z Polconu. W cholerę mi się nie chciało, ale kurcze – miło mi, że jesteście, a co więcej że czasem chce Wam się mnie poczytać. Znaczy to najpewniej, iż piszę przynajmniej komunikatywnie, czyli tak że po prostu wiecie co jest grane, nie pieprzę farmazonów. No, może czasem… Najpierw pytała zdaje się Kitsune - Jak było na Polconie? A ja na to, że napiszę w mini-relacji na moim blogu. Dosłownie dzień po niej Guma, mówi że czeka na wpis na blogu. Noo – myślę - już dwie osoby chcą mnie czytać, szalona liczba, czas zabrać się do pracy. Kolejnego dnia Wałcz mnie zabił – „Wchodzę na bloga, a relacji nie ma i nie ma…” Ja na to – Stary, ale przecież byłeś ze mną na Polconie, więc po co Ci relacja? – A, bo ciekawi mnie co napiszesz, bla, bla, bla. Kurcze, czuję się zaszczycony i klepię w klawiaturę.

Polcon zaczął się dla nas mniej-więcej w czwartkowe „samo południe”. Spotkaliśmy (ja i Wałcz) na Głównym Sir Jedi i Shane. Po paru integracyjnych fajkach nadjechał skład kartonów na kółkach, w Poldonie szumnie zwany pociągiem. Ktoś tam otworzył drzwi od wagonu (w końcu pospieszny), jak pewno wiecie gdyby nie to nie odjechałbym bo jak na razie nie opanowałem niełatwej sztuki otwierania drzwi od wagonu. Zresztą nie tylko ja, a cała nasza wesoła ekipa. W pociągu siedzieliśmy w przedziale z jakimś rozjechanym na krześle bucem, który wyglądał jakby miał zaraz teleportować się do Bazy Dowodzenia. Nie przeszkadzało nam to w skomponowaniu zasad do „Palce w Pralce: Travel Edition”. Klaskaliśmy sobie w „Palce w Pralce” bez kart, czyli czysty hardcore, ale jak na planszowych prosów przystało nie stanowiło to dla nas większego problemu. Klaskaliśmy, a koleś w momentach kiedy uchylał oczy wracające z krainy snów sprawiał wrażenie żądnego krwi, więc dosyć szybko skończyliśmy zabawę nie mając ochoty na Neuroshimę Hex: Duel, bez słowa „Neuroshima Hex”. Po skończonej partii poszliśmy do pociągowego kibla i spaliliśmy sobie faje, co z kolei sprawiło, że poczułem się niemal jak Eldo. Fajnie się pali w pociągu, trzeba to będzie kiedyś powtórzyć. W dalszej drodze porozmawialiśmy sporo o literaturze, a Wałcz wyglądał jak po obżarciu na SZPAKu, pomimo tego, że nic nie jadł. Ciul go wie, dlaczego tak wyglądał. Porozmawialiśmy o jakości książek wydawanych przez Fabrykę Słów, o tym, że Orbitowski zajebistym pisarzem jest i o tym, że TDFy równie zajebistym konwentem są. Po tych dywagacjach zaczął nam się ukazywać dworzec „Łódź Kaliska”, gdzie czekał na nas Mrozu, autor kawałka „Miliony monet”. Buahahaa. Taki, żart ;). Mrozu nie ma nic wspólnego z Mrozem z TV. Jest po prostu spoko kolesiem, fandomowo pisząc : Enklawa Magii Soldierem. Udaliśmy się w stronę tramwaju, kupiliśmy śmieszne bilety liczone na minuty i dojechaliśmy na Kon bez większych kłopotów, no może poza tym, iż Jedi prawie został przejechany przez tramwaj z powodu swojej dziwnej mani chodzenia po torach, z którą zapoznałem się już podczas Pierniconu ;).

CDN