Polcon 2009 - relacja cz. 2


Etykiety:

2


Jak już, pisałem w poprzedniej części relacji, na Kon dojechaliśmy bez problemów. Za to gdy, tylko znaleźliśmy budynek Lodex (Lodzieks ;D), czyli epicentrum Polconu, zaczęła się rzeźnia zwana inaczej kolejką wpiździet długą. Dwie godziny stania, pot na czole, mdlejące dziewice… no może trochę się zapędziłem ;). Aż, tak różowo nie było. Było ciężko na maksa, a akredytacja wydawała się kuleć, jak ja po złamaniu nogi jakieś półtora roku temu. W końcu jednak udało się zaakredytować i mogliśmy ruszyć do akademca zrzucić toboły. Akademik przypominał bardziej Sheraton, niż ubogie lokum studenta. W pokoju dwuosobowym, który dzieliłem wespół z Wałczem spokojnie mogłoby się kimnąć z 7-8 osób. Przestronny, fajny, acz nie najnowszy – tak określiłbym nasz pokój. Przywitaliśmy się z Borgiem, IaCobi, mfx'em ruszyliśmy do Games Room'u. O planszówkach na Polconie i o GR w ogóle, napiszę w ostatniej, czwartej części relacji, tam też zamieszczę fotki jakie udało mi się pstryknąć. W tej i kolejnej części postaram się za to streścić te 4 dni pod wszelkimi innymi względami. Udało się odwiedzić sporo prelekcji i tak z pamięci mogę wymienić prelekcję Trzewika o niestandardowych scenariuszach w RPG, spotkanie z wydawnictwem Portal, prelekcję o minikonwentach… Przy niej zatrzymam się na chwilę, aby bezczelnie się pochwalić. Właściwie, czy ja wiem czy to chwalenie, po prostu napiszę o czymś co sprawiło, że zrobiło mi się bardzo miło. Abstrahując już od tego, że na prelekcji nie dowiedziałem się niemal nic ciekawego na temat robienia konwentów. Baa, z wieloma tezami autorów się nie zgadzałem i uważałem je za niesłuszne. W trakcie wykładu prelegenci pokazywali zdjęcia z organizowanych przez nich konwentów, a były to zdjęcia głównie z Sali planszówkowej. Na jednym ze slajdów znalazła się ekipa grająca w moją Konkurencję. Mała rzecz, a cieszy. Fajnie wiedzieć, że ktoś tam gra w moją grę w Łodzi. Nie jestem jakimś wielkim planszówkowym designerem pokroju Adama Kałuży, Trzewika czy MOracza więc taki drobny akcent, na tak dużym konwencie związany z moją osobą niezmiernie mnie ucieszył. W Games Roomie ponadto spotkałem Kowala, kumpla z Warszawy, którego poznałem na Polconie 2 lata temu, który to polubił bardzo Konkurencję, którą zresztą mu podpisałem (śmiech). Fajnie i miło mi. Ale dość, miałem nie pisać o Games Roomie. Z rzeczy dalszych byłem na promocji kandydatury Wrocławia do organizacji Polconu 2011, na której to wygrałem książkę, którą obecnie czytam – „Kameleon” Rafała Kosika. Właśnie na tę pozycję głosowałem w nagrodzie Zajdla, i przyczyniłem się do jej zwycięstwa, i zgarnięcia statuetki przez Rafała. Byliśmy z Wałczem na Gali Zajdlowej, wielkim fandomowym wydarzeniu. Śmiechu było co nie miara, z uwagi na niedociągnięcia orgów. Naśmialiśmy się za wszystkie czasy razem z ekipą Enklawy Magii. Byliśmy również na Forum fandomu, gdzie minimalną przewagę w głosowaniu na lokację Polconu 2011 uzyskałPoznań, nad Wrocławiem, na który głosowaliśmy, w ekipie orgów którego miał widnieć Borg. Cóż nie ma Polconu we Wroclove, jest w Poznaniu. Też dobrze.

CDN

2 Response to "Polcon 2009 - relacja cz. 2"

  1. Anonimowy says:

    Czy to prawda ,że jeden gostek z Torunia chodził po Polconie w mundurku angielskiego gwardzisty z wielką niedźwiedzią czapą?

    Buahaha :D