Moje recenzja gry Trio (REBEL Times #51)


Etykiety:

0

W najnowszym, grudniowym numerze magazynu o grach - REBEL Times, ukazała się moja recenzja gry Trio. Zapraszam serdecznie do lektury.

Se leci czas


Etykiety:

0

Dzieciaki ze szkoły społecznej Edukacja grają w Polowanie na Robale
Ostatnio jest bardzo pracowicie. Jeszcze nie w skali kasującego arbuzy w Biedronce (a właśnie arbuzy, ot taki kaprys), ale jak na moje wrodzone lenistwo - dosyć pracowicie. Niby mało przedmiotów na socjologii, ale zajmują sporo czasu. Zachciało mi się być animatorem kultury (taką obrałem specjalizację), co też zajmuje czas. Wypełnia ów bezcenny dar czynnościami tak zajmującymi jak robienie zdjęć ludziom na starówce. Zarówno tym chodzącym jak i stojącym, tym gadającym jak i żrącym kebaba. Były przebłyski, ale nadal nie lubię fotografii co,  widać w blip okienku po prawej stronie kwadratu (czy też prostokąta) zwanego ekranem. Czas wypełnia także fucha - prezentowanie gier w toruńskich szkołach. Zamieniam się w nauczyciela i... cholera to jest ciekawe zajęcie. Zaczynam lubić dzieci, zaczynam powoli nie unosić się z powodu hałasu panującego w szkole. Jako żołnierz Grajfera (ŻG) pokazuję, tłumaczę a czasem i sam sobie grywam. Dzieciom się podoba, mnie się podoba. Życ nie umierać. Tylko prezentów na Świąta jeszcze nie kupiłem...
Maluchy z SP nr1 rozgrywają partyjkę Hooop!

Recenzja gry Mare Balticum (REBEL Times #50)


Etykiety:

0

W najnowszym, listopadowym numerze magazynu o grach - REBEL Times, ukazała się moja recenzja gry Mare Balticum. Zapraszam serdecznie do lektury.

Horrorowe filmy i durna bajka


Etykiety:

0

O dziwo ostatnio obejrzałem kilka filmów. Umilam sobie nimi czas, w którym robię odsapkę od drugiego tomu Pieśni Lodu i Ognia (Starcie Królów). Naszło mnie na horrorowy oldschool. Obejrzałem Hellraisera, przy którym były ze dwa momenty, w których się bałem, jednakże był też niepohamowany śmiech, powodowany efektami specjalnymi, jakby to powiedział ksiądz proboszcz: tamtych czasów. Plastelina, galareta i guma, to główne atrybuty "tych złych". Z tej tradycji nie wychyla się także kolejny film, ostatnio przeze mnie obejrzany, a który mimo tego całkiem wysoko oceniam (inna sprawa, że to film na podstawie H. P. Lovecrafta, a sam ten fakt znacznie zwiększa ocenę). Mowa tu o filmie Necronomicon (1993 rok produkcji), który pomimo sporej dawki tandety, kiczu zaserwował także to co kocham w horrorach: strach, zadumę, przerażenie nie tyle samymi strasznymi scenami, co może raczej ogromem i tajemniczością świata w jakim na co dzień funkcjonujemy. No i do tego sceny, jak ta zamieszczona w tym wpisie. Bajka :D. Żeby nie było tak kolorowo to widziałem również ostatnio Przygody Tintina w 3D (siostra wyciągnęła mnie na seans). 3D było takie że sporą część projekcji siedziałem bez specjalnych okularów i różnicy nie widziałem, a film można by skomentować tak: ŁUBUDUUUUTRATTTTAJEBDUP. Chyba się starzeję, męczy mnie ilość jatki w filmach dla dzieci. Kino opuściłem z bolącą głową.

 

W poszukiwaniu gier na PSP...


Etykiety:

2

Poszukując jakiś ciekawych tytułów na Playstation Portable, natknąłem się na coś takiego:

Gra nosi tytuł: Parappa The Rappa. Oto jej opis:
(W grze) Wcielamy się w rolę Parappy, młodego rapera, który odwiedza plansze, na których znajduje różne niezwykle charakterystyczne postacie. Z każdą z nich po chwili zaczyna rapować ("przy okazji" próbując zdobyć serce jego miłości życia, sympatycznej Sunny Funny), a zadaniem gracza jest pomóc sympatycznego ziomkowi w "zarapowaniu" wszystkich, bardzo wpadających w ucho kawałków muzycznych; rapujemy wciskając rytmicznie odpowiednie klawisze konsoli. Duża doza humoru i doskonała oprawa dźwiękowa, to charakterystyczne cechy Parappy. Hasłem przewodnim gry jest "Musisz uwierzyć!" Parappa po każdej piosence przypomina, że wszystko można osiągnąć, jeśli tylko mocno się tego pragnie i wierzy się we własne umiejętności.

Po głowie obija mi się:

Hasłem przewodnim gry jest "Musisz uwierzyć!"

Hasłem przewodnim gry jest "Musisz uwierzyć!"

"Musisz uwierzyć!"

KURWA NIE WIERZĘ, zaprawdę powiadam - nie wierzę.

Chyba czas zostawić PSP na kołku (parafrazując Eldo skoro już o rapie jest mowa). Tak świetna konsola, a takie fafarapasraka gry na nią wychodzą.

Moja relacja z Coperniconu 2011


Etykiety:

0

W dniach 14-16 października Toruń po raz kolejny został nawiedzony przez rzesze fanów fantastyki oraz wszelkiej maści gier. Przybyli oni na kolejną edycję Festiwalu Gier i Fantastyki Copernicon (który kontynuuje bogatą, toruńską tradycję imprez tego typu – takich jak Zahcon czy Toruńskie Dni Fantastyki). Czy Copernicon jest godnym reprezentantem tego, co wszyscy kochamy, swoistej kultury fantastycznej oraz kultury grania czy to w gry planszowe, karciane, RPG, czy też komputerowe lub konsolowe? Bo działo się wiele..

Ciąg dalszy tutaj.

Recenzja gry Rekiny Biznesu (REBEL Times #49)


Etykiety:

0

W najnowszym, październikowym numerze magazynu o grach - REBEL Times, ukazała się moja recenzja gry Rekiny Biznesu. Zapraszam serdecznie do lektury.

Chcę zimy!? (miało być: Winter is coming!)


Etykiety:

0

Już wkrótce, zleci, oj zleci, będę miał znowu biały widok za oknem, dokładnie z miejsca gdzie piszę te słowa. A dach będzie jęczał od wyjącego wiatru. Ja natomiast będę leżał sobie w łóżku z jakąś dobrą lub zupełnie niedobrą lekturą (nawet jak książka nadaje się tylko do tego by o kant dupy ją roztrzaskać, to - przez szacunek do autora - staram się ją doczytać do końca). Symbolem idealnej książki na zimowy okres, wydaje się być Gra o Tron Martina, szczególnie zaś rozdziały odbywające się przy murze oddzielającym dziką północ od ogólnopojętej cywilizacji. Gdy czytam fragmenty o nim (murze) czuję podniecenie jak za czasów lektury o tajemniczym Brokilonie z Wiedźmina Sapkowskiego (którego to Sapkowskiego było mi dane zobaczyć na tegorocznym Coperniconie, a nawet wysłuchać spotkania autorskiego i czapnąć autograf). Zima to z jednej strony pizgawka, z drugiej zaś, śnieg, który jest bardzo fajny, gdy wystarczająco długo nie leży (miesiąc śniegu, a potem elo). Śnieg zaś mimo wszystko, kojarzy mi się przeważnie dobrze - z sankami za dzieciaka i zeszłorocznym wyjazdem z rodzicami i znajomymi na snowboard. Zima ma coś magicznego. Podobnie zresztą jak targi Spiel w Essen (już za dwa dni, będę siedział jak palant przed kanałem video live i chłonął tę atmosferę jak gąbka), kiedyś tam pojadę, nie ma innej opcji. Magiczny jest też czas Święta Zmarłych. I choć kocham wakacje letnie, to za zimowym klimatem już mi tęskno. Nie minie jednak dużo czasu, jak będę przeklinał zimową aurę. Tymczasem dajcie się ponieść (kawałek Bisza idealnie uzupełniający obraz wpisu i zdjęcie zeszłoroczne, widok z mojego okna).

Recenzja gry Merkator (REBEL Times #48)


Etykiety:

0

W najnowszym, wrześniowym numerze magazynu o grach - REBEL Times, ukazała się moja recenzja gry Merkator. Zapraszam serdecznie do lektury.

Blaszak po latach (25.09.2011)


Etykiety:

0

Rock n' Roll
Pivot kadr po kadrze

Ten sam Pivot
Hop-siup
Grajnd na ciężkim rapie ;)


Autorem zdjęć jest Miłek, dzięki!

[*]


Etykiety:

1

Nikt nie umarł. Wszyscy żyją. Bynajmniej Ci, którzy powinni żyć - żyją. Gorzej lub lepiej, ale jednak. Niemniej coś się skończyło. Przede wszystkim skończyła się miejscówka, której na tym blogu poświęciłem troszkę miejsca. Nie chce mi się zerkać do archiwum, ale wierzę że było o niej wystarczająco dużo, gdyż na to zasługiwała. Chata Wujasa (w skrócie CHW). To w CHW odbywały się legendarne SZPAKi, najlepsze imprezy planszówkowe życia, żaden konwent się do nich nie umywa. To w CHW puszczaliśmy z dymem to i owo, to tam piliśmy gin z tonikiem, piwo, wódkę, ale i herbatę. Pustka. Żal mi tego miejsca, przywiązałem się do niego jak do własnego domu, bo w pewnym sensie właśnie tym było dla mnie to mieszkanie. Spały tam osoby, które na to zasługiwały. Znajomi, przyjaciele, koleżanki (a nawet więcej). To tam spotykaliśmy się gdy na dworzu pizgało (czy to upałem, czy też ziąbem). Tam chrupaliśmy chipsy, piliśmy colę (taa, wtedy jeszcze lekarz nie zabraniał mi jej pić). Noce na Jakubskim... zresztą już o tym pisałem. Powroty po imprezach, z brzuchem wypełnionym kebabem, głową upojoną alkoholem. Poranny redbull, na podłodze ogromne pająki, kurz, przyjemny nieład. Kochałem chwile tam spędzone.
                 Dziś byliśmy z Miłkiem spojrzeć na mieszkanie - z podwórka. Na balkonie suszą się gacie i inne lumpy nowych lokatorów. Obco, pustka, żal. Jeśli byłeś w tym mieszkaniu na jednej z imprez, SZPAKu, spałeś tam, przyszedłeś się wysrać, cokolwiek, zapal wirtualny znicz. To było idealne miejsce. Było.

Przyjezierze 2011 (20.08-30.08.2011)


Etykiety:

2

Nie wierzę. Czerwiec! Pieprzone trzy miesiące nie napisałem nic na bloga. Kajam się. Takich downtime'ów już dawno nie miałem. Już naprawiam tę zwłokę i powracam z notką o... Przyjezierzu, które skończyło się 30 sierpnia, parę dni temu. Do Przyjezierza jechaliśmy ekipą drugi rok z rzędu, tym razem w osiem osób. Ponownie było bardzo fajnie, może nieco mniej epicko, ale nadal niemal idealnie. Nadal tak dobrze, że już z utęsknieniem spoglądam na kalendarz, odliczam do przyszłych wakacji, by znowu znaleźć się na tarasie pijąc piwo, na pomoście nad jeziorem paląc, rozmawiając, śmiejąc się, chłonąc atmosferę jak gąbka. Odświeżyliśmy stare znajomości, Guma biegał z nożem i puszczał szatańską muzykę, ja puszczałem rap, tym razem za to nikt się nie puszczał ;). Kąpaliśmy się rano, wieczór, we dnie i w nocy, co okupiłem bolącymi nerkami. Przyjezierze w sierpniowe noce jest jednak kurewsko zimne, szczególnie gdy debilą modą idzie się kąpać przy - niemalże - huraganie. Brr, do teraz mi zimno. Graliśmy sporo w planszówki (hitami były: Through the Ages, Merkator i Chez Geek), graliśmy na Nintendo Wii, na którym brylował znany z DSa Mario Kart. Zresztą na dwóch DSach też w niego graliśmy. Horrorów obejrzeliśmy tyle, że już niemal mnie nie straszą. No chyba, że wykrzywione japońskie ryje. Te zawsze będą dla mnie straszne.



Szatańska muzyka Gumy:


Tutaj filmik z The Grudge, obrazujący to, dlaczego boję się japońskich ryjów: http://www.youtube.com/watch?v=CrSrkp4evPA

Recenzja gry Piraci: Karaibska Flota (REBEL Times #47)


Etykiety:

0

W najnowszym, sierpniowym numerze magazynu o grach - REBEL Times, ukazała się moja recenzja gry Piraci: Karaibska Flota. Zapraszam serdecznie do lektury.

Recenzja gry Onirim (REBEL Times #46)


Etykiety:

0

W najnowszym, lipcowym numerze magazynu o grach - REBEL Times, ukazała się moja recenzja gry Onirim. Zapraszam serdecznie do lektury.

Relacja z Avangardy 007 w Informatorze Konwentowym


Etykiety:

0

W serwisie Informator Konwentowy pojawiła się moja relacja z tegorocznego konwentu Avangarda (edycja 007). Zapraszam serdecznie do lektury.

Recenzja gry Qubix (REBEL Times #45)


Etykiety:

0

W najnowszym, czerwcowym numerze magazynu o grach - REBEL Times, ukazała się moja recenzja gry Qubix. Zapraszam serdecznie do lektury.

RURA


Etykiety:

2


Dwa ostatnie dni na desce były epickie. Poczułem się jak za dzieciaka. Filmik nie jest może specjalnie zajmujący, zwłaszcza że był nagrany z biegu i to dopiero jak zaczynaliśmy jeździć na tej genialnej miejscówce. Planujemy się wybierać ponownie bo fun jest ogromny. Po raz kolejny żałuję, że nie jestem niższy, tak mógłbym powymiatać. Wałcz żałuj, że Cię nie ma tu z nami, Guma, przyjeżdżaj to też tam razem pośmigamy. Czuję, że mielibyście zajawkę. Budowa mostu jednak na coś się przydaje...

Powoli do celu?


Etykiety:

0

Dużo się dzieje. Czasem myślę, że za dużo, a czasem - przeciwnie - że w sam raz. No bo co by to było jakby się nic nie działo? Niemiałbym czego pisać, czego wspominać, o czym opowiadać. Miałbym niedużo. Tak czy siak cieszę się, że naokoło mnie się uspokaja (a może to pozór?). Może te słowa za jakieś... spójrzmy na zegarek... 7 godzin będą nieaktualne. To wtedy pojawią się wyniki ostatniego egzaminu. Boję się o nie, jak o własne dzieci. Tak, to chyba trafne uchwycenie tej sytuacji, choć dzieci nie mam i nie planuję mieć (bo i z kim?). Przyszłość z utraconym ukochanym dzieckiem byłaby najpewniej tragiczna. Wspominałbym jak chodziłem z nim na bujaczki, jak grałem z nim w planszówki (to on zawsze zabierał mi mój ukochany niebieski kolor pionów), jak robiłem to śmo i owo. Dzieci, jak już wspominałem nie mam, toteż starczy tej analogii. Nie zmienia to faktu, że przed 22.00 będzie sraczka (w przenośni oczywiście, choć kto wie, wujek który jest u mnie w odwiedzinach od tygodnia, dostał paskudnej grypy polegającej na domyślacie się czym), a potem załamanie lub ulga. Tak czy owak się napiję. Na ten moment zdaje mi się, że jak wynik będzie negatywny to się upiję, tak, na pewno. A jak pozytywny? To się okaże. Z licencjatem kiepsko. Staram się mobilizować, ale nawet teraz wolałem napisać notkę na bloga niż ciułać kolejne znaki mojej pracy. Wczoraj byłem na przedostatnim spotkaniu Planszowania w tym sezonie. Miło się grało. Potrzebowałem grania, po tygodniu nauki.

(Nie)Rap na dziś#14


1



Ogromnie się jaram. Mistrzostwo!

Recenzja gry Keltis: der Weg der Steine (REBEL Times #44)


Etykiety:

0

W najnowszym, majowym numerze magazynu o grach - REBEL Times, ukazała się moja recenzja gry Keltis: der Weg der Steine. Zapraszam serdecznie do lektury.

Juwenalia 2011, Masta i takie tam


Etykiety: ,

0

Mam parenaście minut na to by wklepać coś na bloga. Zmusiłem się do oderwania od lektury "Amerykańskich Bogów" Neila Gaimana. Bardzo fajna książka. Lubię styl tego pisarza, jego książki to raczej nie horrory, ale jest w nich coś tajemniczego. Coś takiego jak przechadzanie się nocą po Jakubskim. Tak, chyba o to chodzi. Przechadzanie się nocą po Jakubskim we wiosnę, na śrubie (zresztą wiosna nie wiosna, noc na Jakubskim zawsze będzie dla mnie ogromnym przeżyciem, z wielu względów, zdecydowanie chcę tam spędzać noce, choć wielu najpewniej chciałoby spieprzyć stamtąd jak najdalej). Jest w tym troszkę grozy, rozmyślań egzystencjalnych i troszkę czegoś jeszcze z pewnością. Ogólnie to nie mam czasu, Juwenalia zaś nie były w tym roku tak epickie jak poprzednio (pomimo tego, że na planszówkach juwenaliowych było naprawdę fajnie, aczkolwiek braku kontaktu do Kasi sobie nie daruję, mniejsza). Jutro Masta Ace w NRD. Czekam na ten koncert jak dzieciak na prezenty pod choinką. Z kawałków Ace'a utworzyłem sobie niekończącego się loopa, który w kółko leci na słuchawkach i głośnikach. Ten koncert może być przełomowy. Pierwszy zagraniczny raper, którego koncert odwiedzę (i to jaki!). Znowu boli mnie gardło, boję się żeby choroba nie zburzyła mi planowanego pięknego, jutrzejszego wieczoru. Najbardziej wkurza mnie to, że gardło boli mnie na własne życzenie - na Juwenaliach je przeorałem. A nie było warto. Abradab już zawsze będzie kojarzył mi się z tekstem: "Toruń powiedzcie kurwa". A tłum: "Kurwa".


Zdjęcie cmentarza żydowskiego na jakubskim przedmieściu zaczerpnięte stąd.

Rap na dziś #13


Etykiety:

1

Kolejny, trzynasty (na szczęście ;)) Rap na dziś ponownie dla WENY. Singiel zapowiadający pierwszy, oficjalny solowy album wymiata. Płyta, na którą baaardzo czekam, chyba najbardziej w tym roku.

Recenzja gry Glen More (REBEL Times #43)


Etykiety:

0

W najnowszym, kwietniowym numerze magazynu o grach - REBEL Times, ukazała się moja recenzja gry Glen More. Zapraszam serdecznie do lektury.

Gównianie


Etykiety:

2

Kolejny dzień. Wstaję z wyra. Właściwie to tak nie do końca nawet. I tak większą część dnia wyleguję się na łóżku, leżakuję jak w pieprzonym przedszkolu i czytam książkę (aktualnie "Głos Boga" Soboty, nudne to okrutnie). Dawno nie byłem taki chory. Dziś jest dziewiąty dzień jak nie wychodzę z domu (no dobra, wyszedłem raz na referat i raz do lekarza). Tydzień miałem anginę, brałem antybiotyk. Poszedłem do lekarza na kontrolę, a on: "Anginy już nie widać, za to mamy zapalenie oskrzeli". Sru, drugi antybiotyk. Kaszlę jak dziki, w dodatku brzoza, o którą walczyłem przy budowie domu (miała zostać wycięta) właśnie mi się odwdzięcza. Kwitnie. Moje płuca to istna łąka, a ja świszczę jak świerszczyk, a kaszlę jak... chuj go wie. Za oknem lato, za to w mojej głowie zima, nawet jesień bardziej. Chodzę nachmurzony między łóżkiem a posiłkami. Pasę się. Śniadanie, leżenie, obiad, leżenie, kolacja, noc - leżenie. Książka nudna w cholerę. Ja chcę na dwór, na kosza! Ja chcę grać w planszówki (dawno już tak mało nie grałem)! Na domiar złego licencjat wisi na mną jak gacie suszące się na balustradzie starówkowego balkonu. Gacie, z których zaczyna kapać mokre gówno. Muszę się spieszyć, żeby nie było za późno. Żeby na mnie nie spadło.

Rap na dziś #12 i pare słów o koncercie WENY i Rasmentalismu


Etykiety: ,

1



Rozpierdol. Tak jednym słowem mógłbym streścić wczorajszo-dzisiejszy koncert WENY i Rasmentalismu. Fakt faktem, że Art Cafe to nie jest wymarzony lokal na koncerty. Upał, nagłośnienie typu bum-trzask, jedynie plus za szatnię. Przy tak gorącej (dosłownie i w przenośni) atmosferze, stanie w kurtce byłoby zgoła nieprzyjemne. Na plus zaskoczył mnie jeden z supportów, to znaczy Projekt Ganges duetu toruńsko-włocławskiego. Ich pierwsza płyta wychodzi jeszcze przed wakacjami. Na pewno sprawdzę. Singiel macie powyżej. Cut z Eldo w roli głównej nie może mi wylecieć z głowy. Chodzę i nucę: "Naprawdę chciałbym wiedzieć co czujesz". Support nastroił pozytywnie do dalszej części. A tam już była miazga. Jak WENA, Ras, Mentos i reszta ekipy weszli na murko-scenę (nie pytajcie...) to niemal z zajawki uderzyłem w ultra-niski sufit. Poszła z połowa kawałków z płyty "Duże Rzeczy", do tego ze dwa których nie znałem, i dwa z solówki WENY (tak Szati, żałuj, było Salutuj! a słyszenie jak cała sala skanduje "proste kurwa, z moim głosem współgra" becenne :)). Po koncercie pogadałem chwilę zarówno z WENĄ jak i Rasem. Tak miłych i mających dystans do siebie raperów jeszcze nie widziałem. Pokłony. Tym bardziej pozostają oni w ścisłej czołówce moich ulubionych raperów. WENA powiedział mi, że jego solówka przed wakacjami. Nie mogę się doczekać. Dzisiejszy, specjalny, Rap na dziś. Dla Salutuj! i Tylko kochać. To jest dobry rap. Aż powiem - prawdziwy rap, ku uciesze znajomych ;).

Recenzja gry 303 (REBEL Times #42


Etykiety:

0

W najnowszym, marcowym numerze magazynu o grach - REBEL Times, ukazała się moja recenzja gry 303. Zapraszam serdecznie do lektury.

Pyrkon 2011, już jutro


Etykiety:

0

Taak, jutro kolejny Pyrkon. Mała kalkulacja. Będę już... 6 raz. Wyobrażacie sobie to? Toż to 1/4 mojego życia. 1/4 lat, mojego życia była okraszona, dorocznie Pyrkonem. Kawał historii, dziesiątki nowych znajomych, imprez, chwil o których się pamięta, nieco dłużej niż byle jaką weekendową imprezę. Pyrkon jest wyjątkowy i basta. Na żadnej cyklicznej imprezie nie byłem tyle razy z rzędu. Niemniej, tegoroczna odsłona sprawia, iż jadę w małej niepewności. Nowe miejsce, z jednej strony wystawne i z przytupem, z drugiej zaś, pozbawione odrapano-żulowego klimatu starego Dębca. Zawsze gdy mogłem tam wracać, czułem się jakby w istocie przestrzeń się zakrzywiła, sprawiając, iż znalazłem się w jednym z fantastycznych wymiarów. Chwile tam spędzone, urok brzydoty okolicy (dziwnie to brzmi, ale coś w tym jest) sprawiały, że chciało się tam wracać. Rozpieprzony peron Poznań-Dębiec, po którym kursował piękny parowóz (niemal jak ze znakomitej powieści Rowling), psia buda, w której miła Pani (przy trzecim wyjeździe na Pyrkon doskonale już ją pamiętaliśmy) przygotowywała nam kebab z frytami, który był prawdziwym zbawieniem dla umęczonych konwentowiczów. Każdy Pyrkon był jedyny w swoim rodzaju, wyjątkowy. Początki to wyjazdy z Orlicą, gdzie nawet nie sypiałem na miejscu (o czym zresztą Borg wszystkim rozpowiada :P), to były początki mojego konwentowania. Dalej ekipa z roku na rok się powiększała. Orlica co prawda przestała jeździć, za to reszta moich znajomych wsiąkła - MossGrande, Zibol, Guma, Scorgon, Karol, jeździła też Kitsune. Dla nas Pyrkon rozpoczynał się już w pociągu, gdzie graliśmy i dyskutowaliśmy o fantastyce i nie tylko. W tym roku, wybieram się tylko ze Scorgonem. Coś się posypało, choć przyznać trzeba, że każda z tych osób ma dobry powód by nie jechać. Szkoda. Wierzę, że nie zaważy to na jakości mojej zabawy. Choć obawy są. Nowe miejsce, brak zwartej ekipy. Początek końca czy może start równie ciekawej przygody?

Mój dzień składa się z nocy


Etykiety:

0

Wstaję. Jest ciemno (choć niedługo będzie już jasno). W ostatnich dniach (miesiącach?) jest coś onirycznego. Jest ranek. Wsiadam w tramwaj, oczy mam na wpół przymknięte ze zmęczenia, buja jak cholera. Obijam się o ludzi, o metalowe drążki do trzymania się, jakże podobne do tych w nocnych klubach (w końcu mój dzień składa się z nocy). Wysiadam na Placu Teatralnym. Ostatnio niemal przejechał mnie tramwaj. Było sporo strachu i kupa śmiechu, ale to najlepiej opowiadam "na żywo", toteż na tym poprzestanę. Kieruję się w stronę harmonijki. Ludzie, studenci, stoją przed budynkiem, większość kopci szlugi. Zupełnie jak przed klubem podczas imprezy (nocnej imprezy). Chciałoby się napisać - "głupia ustawa", ale zapomina się o tym, że i przed podpisaniem ustawy ograniczającej palaczy we wnętrzu harmonijki palić nie można było. Zajęcia to te godziny kiedy zapadam, w krótki, niespokojny sen, reszta dnia (nocy!) składa się z gorączkowej szamotaniny w łóżku. W łóżku dnia? W ciągu dnia? Nie, przecież mój dzień składa się z nocy. Na obiad kebab, pizza. Zło, które jada się tylko w nocy, na śrubie, kiedy innego jedzenia na mieście nie ma, a napełnić bebzun trzeba. Przynajmniej normalni ludzie jedzą takie cuda tylko w nocy lub na śrubie? Albo nie jedzą ich wcale? Moja mama nie je. Kolejna dawka lataniny, wieczorem kończy się dzień (noc). Zbliża się upragniona noc i wtedy czuję się jak za dnia. Jak za dnia w najlepsze wakacyjne dni. Mogę się pierdzielnąć i nic mnie wówczas nie obchodzi.

Rap na dziś #12


Etykiety:

0

Nie słucham Peji. Peji słuchają ludzie prości, ludzie ze wsi. Słuchają go na przemian z Kalwi i Remi i innym Dicho. Nie znaczy to, że Peja pośród morza gówniatych kawałków nie ma perełek, numerów przed którymi chylę czoła i bujam łepetyną. Tak właśnie było z "Jest jedna rzecz", "Randori" i "Głuchą nocą". Tak jest z dwoma poniższymi, które ukazały się na płycie mającej premierę wczoraj, to znaczy - SLU "Reedukacja".
P.S. Jak usłyszałem ostatnie wejście w pierwszym z zamieszczonych kawałków to niemal łzy stanęły mi w oczach. Skojarzyła mi się "Głucha Noc", a wraz z nią jedne z najlepszych momentów mojego życia.



Recenzja gry Magnum Sal (REBEL Times #41)


Etykiety:

0

W najnowszym, lutowym numerze magazynu o grach - REBEL Times, ukazała się moja recenzja gry Magnum Sal. Zapraszam serdecznie do lektury.

O blogu ostatnimi czasy


Etykiety:

1

Mój blog zamienił się ostatnio w bilboard. Taki z reklamami. JAskier napisał to, JAskier napisał tamto. Siamto i owamto. Poniekąd jest to dobre. Za sprawą takiego postępowania kryją się też plusy. Jeśli kogokolwiek interesują moje około planszówkowe pisaniny, to jest on na bieżąco informowany. Od dość dawna każda moja publikacja jest anonsowana na blogu. Są też minusy. Na moim blogu pojawia się zdecydowanie mniej wpisów, które winny być typowe dla takiego miejsca. Jest parę przyczyn o tym stanowiących. Po pierwsze na uczelni dzieje się... ostro. Zajęć i ilość przyswajanych materiałów na tej, wydawałoby się, "łatwiej i o niczym" socjologii zrobiło się nagle multum, a i powoli trzeba się zabrać za licencjat. To jest pierwszy powód. Drugi, stosunkowo łatwo wynikający z tego o czym pisałem na początku, powód, jest taki, iż miesiąc w miesiąc piszę tekst (lub teksty) do REBEL Times, co też zabiera cenny czas, ale co robię z przyjemnością i dopóki będę mile widziany w redakcji, będę miał czas i zwyczajnie będzie mi się chciało, to będę to robił. Mimo wszystko będę się również starał nie zaniedbywać bloga. Piszę go już tak długo, wiem że jestem w miarę systematyczny w tej kwestii (przynajmniej dotąd tak było) i głupotą byłoby zamykać całość. To świetny album, kupa historii, wspomnień. Ostatnio przeglądałem sobie dawne posty, jedne z pierwszych. Super uczucie. Głupi ten kto nabija się z prowadzenia bloga.

Podrzucone/wyszperane w sieci #14


Etykiety:

0


Dziś taki mały demot, idealnie ilustrujący moje i Miłka przemyślenia z sobotniej imprezy.

Jeż Jerzy, już niedługo...


Etykiety:

0

Ładnych parę lat czekania, ale ta chwila jest bliska. Już w marcu do kin trafi film Jeż Jerzy, będący ekranizacją bardzo znanego cyklu komiksowego o tym samym tytule. Ja idę do kina na pewno. Choćby po to, by przekonać się jak wypada postać mojego... - hmm - nie napiszę dzieciństwa, bo byłoby to trochę patologiczne dzieciństwo z Jerzym jako idolem, ale późnej młodości - tak, to już brzmi lepiej. Poniżej zamieszczam najnowszy trailer promocyjny.

Dziwnym trafem Youtube zabronił wstawiać filmik na bloga... Tutaj link do niego: http://www.youtube.com/watch?v=FV1OY1XP2vE

Recenzja gry Apples to Apples (REBEL Times #40)


Etykiety:

0

W najnowszym, styczniowym numerze magazynu o grach - REBEL Times, ukazała się moja recenzja gry Apples to Apples. Zapraszam serdecznie do lektury.

Rap na dziś #11


Etykiety:

0

Nieco ponad rok trzymania kciuków i jest. Niemal natychmiast poleciałem do sklepu po oryginał i zapowiada się miazga. Nie wiem czy miazga na miarę "Kambek jak dżejzi", ale kichy na pewno nie będzie. Zresztą singiel i teledysk nagrany do niego mówią same przez się. VNM w końcu doczekał się legalnej płyty. Należało mu się, oj należało... Teraz tylko czekam na jakiś koncert w Toruniu. Tymczasem Venom z każdym kolejnym kawałkiem pnie się coraz wyżej w moim top...

Podrzucone/wyszperane w sieci #13


Etykiety:

0

Nowy hit internetu przed Wami. Czy taki bardzo nowy to nie wiem, ale wyszperałem dopiero teraz. Zwracam uwagę na szczególnie fajne łączenie słownictwa amerykańskiego z polskim.