Gównianie


Etykiety:

2

Kolejny dzień. Wstaję z wyra. Właściwie to tak nie do końca nawet. I tak większą część dnia wyleguję się na łóżku, leżakuję jak w pieprzonym przedszkolu i czytam książkę (aktualnie "Głos Boga" Soboty, nudne to okrutnie). Dawno nie byłem taki chory. Dziś jest dziewiąty dzień jak nie wychodzę z domu (no dobra, wyszedłem raz na referat i raz do lekarza). Tydzień miałem anginę, brałem antybiotyk. Poszedłem do lekarza na kontrolę, a on: "Anginy już nie widać, za to mamy zapalenie oskrzeli". Sru, drugi antybiotyk. Kaszlę jak dziki, w dodatku brzoza, o którą walczyłem przy budowie domu (miała zostać wycięta) właśnie mi się odwdzięcza. Kwitnie. Moje płuca to istna łąka, a ja świszczę jak świerszczyk, a kaszlę jak... chuj go wie. Za oknem lato, za to w mojej głowie zima, nawet jesień bardziej. Chodzę nachmurzony między łóżkiem a posiłkami. Pasę się. Śniadanie, leżenie, obiad, leżenie, kolacja, noc - leżenie. Książka nudna w cholerę. Ja chcę na dwór, na kosza! Ja chcę grać w planszówki (dawno już tak mało nie grałem)! Na domiar złego licencjat wisi na mną jak gacie suszące się na balustradzie starówkowego balkonu. Gacie, z których zaczyna kapać mokre gówno. Muszę się spieszyć, żeby nie było za późno. Żeby na mnie nie spadło.

2 Response to "Gównianie"

  1. Unknown says:

    Z fotki widać, że stosujesz także jakże dobrze wszystkim znane leczenie piwem:) Zdrowia życzę!

    Hehe, fotka jest z wakacji z Przyjezierza i super mi się kojarzy :).