Relacja z konwentu Dracan


Etykiety:

2


Relacja pisana z myślą o czytelniku, nieobeznanym w idei konwentowania itp. stąd proszę tych, którzy zjedli zęby na fadomie o odbieranie tego tekstu jakby się było totalnym laikiem.


Relacja ze zlotu miłośników fantastyki Dracan

W czym rzecz?
8 grudnia w Młodzieżowym Domu Kultury przy ulicy Przedzamcze odbył się mini zlot miłośników fantastyki. Wszyscy zainteresowani mogli się bawić w godzinach 10.00-15.00 całkowicie za darmo. Całość była organizowana przez grupkę pasjonatów z Toruńskiego Klubu Miłośników Fantastyki „Sephiroth” i rozreklamowana w szkołach i centrum miasta.
Zacznijmy od początku…
Jako, iż pomagałem w organizacji jednej z sal programowych przed MDKiem stawiłem się około 20 minut przed planowym startem konwentu (tak określa się spotkania fantastów - trwają one 1-3 dni i jednoczą miłośników dobrej zabawy często z różnych zakątków kraju). Po początkowym zamieszaniu związanym z ostatnimi przygotowaniami organizatorów rozstawiono stoisko akredytacyjne. Każdy z uczestników otrzymał schludny informator (liczący 4 strony formatu A5) oraz identyfikator.
Co się robi na konwentach?
Konwenty fantastów oferują szeroką gamę możliwości spędzenia wolnego czasu. Począwszy od sali z grami planszowymi, sali konsolowej, projekcyjnej, sali literackiej (w której częstokroć przeprowadzane są spotkania ze znanymi pisarzami), sali gier bitewnych, skończywszy zaś na sali RPG (z ang. Role Playing Game – rodzaj gier polegających na odgrywaniu ról przez graczy).
A jak to było na Dracanie?
Tuż po akredytacji rzuciłem okiem na program. W planie imprezy były cztery sale programowe: prelekcyjna, gier bitewnych, gier RPG oraz planszowych (popularnie zwana Games Roomem). Program zapowiadał się smakowicie, planowano między innymi: projekcję filmu „Final Fantasy”, prezentacje żartobliwej gry RPG pt. „Nieboracy”, prezentacje planszówkowe i kilka innych atrakcji. Spora część z nich niestety się nie odbyła ze względu na małą frekwencję (zaledwie kilkadziesiąt osób). Te przeprowadzone stały na średnim poziomie, jednak mając na uwadze to, iż impreza była darmowe można przymknąć oko na ten mankament.. Wadą zlotu były spore odległości pomiędzy salami co zmuszało do długich wędrówek z jednej do drugiej, można było ulokować je zdecydowanie lepiej.
Wrażenia
Pod koniec organizatorzy byli zadowoleni i obiecywali zorganizować kolejną edycję konwentu. Widać w nich zapał i chęć działania, jednak warto by było pomyśleć nad lepszą reklamą. Ponadto niektóre punkty programu mogłyby być zdecydowanie ciekawsze. Podsumowując, bawiłem się średnio jednak nie omieszkam zajrzeć na kolejną odsłonę imprezy, choćby po to by zobaczyć jak się rozwija. Wam też to polecam, zwłaszcza że wyjście nie odchudzi naszego portfela, a będzie nam dane poznać niesamowitą pasję jaką może być fantastyka.

2 Response to "Relacja z konwentu Dracan"

  1. M@rcin says:

    Każdy, kto był na Dracanie wie jak było ;)

    I tego należy się trzymać ;)