JAskrołaj


Etykiety:

0

Dzyń, dzyń, dzyń jedzie, jedzie JAskrołaj. Jedzie, jedzie w świat sankami, sanki dzwonią dzwoneczkami. Dzyń, dzyń, dzyń…

Ano, w istocie tak jest. Dziś notka, mająca na celu ukazać to, że ja też czasem myślę o innych. Mianowicie napiszę o tym co na prezent świąteczny przygotowałem dla najbliższych. Zacznijmy od mamy… Nie jest to żadna niespodzianka. Zażyczyła sobie jakiś kryminało – romans. Nie przytoczę jego tytułu, bo bym musiał z za biurka reklamówkę wyciągać, a Jula czeka tylko, żeby udowodnić, że Mikołaj/JAskrołaj nie istnieje ;). Przejdźmy do Taty… On ode mnie spodziewać się może gatków Hendersona (nie, tym razem nie w świąteczne renifery ;)). Później przechodzimy do dziadka… Tu standardowo na maksa i bez żadnej finezji – ot, dezodorant. Najbardziej dumny jestem z prezentu dla Julii. Będzie to ładna samoróbka, ciekawej planszóweczki opartej na Memory, pt. Galeone Galeoto. Namęczyłem się przy jej wykonaniu nieco, bo musiałem iść wydrukować komponenty na maksymalnej jakości papierze na punkt ksero, następnie całość równo poprzycinać i kupić śliczne pudełko (w Carrefourze). Oby JAskrołajowe prezenty się spodobały… A co Wy kupiliście?

P.S. Serdecznie dziękuję Pomimo za przetłumaczenie instrukcji Galono Galeotte na polski! DZIĘKI!!!

0 Response to "JAskrołaj"