Eldo, 03.03.10, Klub "Bunkier"


Etykiety:

0

Szósty marca był dniem wielkim, nie tylko ze względu na wyczekiwany baaardzo koncert Eldo w Toruniu, ale również BallCon II, o którym jeszcze najpewniej napiszę parę słów przy najbliższej okazji. Po raz kolejny dobry rapowy koncert miał być zorganizowany w klubie Bunkier i tam też mniej-więcej około 20.00 zjawiliśmy się z Wałczem, nie chcąc też przegapić jednego z zespołów grających jako suport, mianowicie duetu - Mono/Poka (polecam, www.monopoka.pl – tam ściągniecie ich płyty). Ludzi stawiło się w pip. Śmieliśmy się, że w razie pożaru to by tam istne Auschwitz było. Masakra. Podejrzewam, że grubo został przekroczony limit osób jakie regulaminowo mogą tam zostać wpuszczone na tego typu imprezie. W gruncie rzeczy to nic dziwnego, bo gwiazda wieczoru też nie byle jaka. Staliśmy przy barze (jedyne miejsce, gdzie dało się jako tako machnąć ręką żeby kogoś nie zahaczyć), sączyłem sobie piwko, podekscytowany atmosferą pełną napięcia, jaką dało się wyczuć w powietrzu, a wszystko to w rytmach głównie klasycznego rapu amerykańskiego, serwowanego przez DJa. Bunkier nie ma szatni (swoją drogą kicha straszna) toteż staliśmy w kurtkach, mokrzy jak świnie, z uwagi na duchotę spowodowaną ilością zgromadzonych ludzi (około 300 osób). Całość się przeciągała i zamiast o 20.00 pierwszy z suportów ruszył o 22.00. Był to duet Dondi/Ammon. Absolutnie mnie nie przekonali i praktycznie nie ruszaliśmy się od baru, również publiczność nie szalała specjalnie, po paru kawałkach zaczął się wreszcie konkret. Na scenę weszli Mono i Poka (z Poką zresztą rozmawiałem przed koncertem, jako że się znamy, więc o opóźnieniu szczęśliwie zostałem poinformowany wcześniej). Chłopaki dali radę, aczkolwiek z Wałczem mieliśmy podobną uwagę, że gitary nie do końca im pasują (na stałe koncertują z dwoma gitarzystami). Ja na przykład w rapie lubię klasyczne brzmienie, które mocno zaburzają mi gitary grające stale w tle. Jedna solówka – ok., świetnie, cały koncert – już niekoniecznie. Nie zmienia to faktu, że energia była, oj była. Publicznośc również zaczęła się bawić, a i my w końcu odbiliśmy od baru o parę kroków (więcej nie dało rady). Później – niespodziewanie – zagrała Hifi Banda. Podobało mi się na tyle że właśnie zabieram się za przesłuchanie ich nowej płyty, której singiel całkiem mi się podoba (słuchałem go już przed koncertem) i który to zagrany został na samym początku ich występu. Po paru kawałkach na scenę trafił Eldo i zaczęła się rzeź. Po tym koncercie potwierdziłem swoje zdanie, iż Eldo jest naprawdę łebskim gościem i nie ma co słuchać komentarzy, że na siłę udaje inteligenta. On po prostu jest świetnym człowiekiem, nie gwiazdorzy, jest naturalny. Poszło sporo numerów z płyt Grammatika, ze dwa z Eternii, ze dwa z nowej płyty, ze dwa z Dioxem, który wspomagał Eldo rapując, parę kawałków nie kojarzyłem wcale. Tak czy siak było cudnie, a w domu zlądowałem późno i całkiem wstawiony, przez co wysłałem Ani głupiego smsa ;). Ech, to tylko świadczy o tym jak zajebiście było : ). Zdecydowana czołówka koncertów na jakich byłem. Tylko szkoda, że odbywają się one w tak nieprzystosowanej lokacji jaką jest Bunkier. Nawet Eldo śmiał się z braku klimatyzacji. Niemniej ani duchota, ani zbyt dużo ludzi, ani brak szatni nie zepsuły ogólnego, zajebistego wrażenia.
*Poniżej zapis fragmentu koncertu z Eldo w roli głównej i singiel HiFi Bandy, który między innymi zagrali.

0 Response to "Eldo, 03.03.10, Klub "Bunkier""