2015 rok produkcji
-
nowy bengier zapraszam
mialby byc jeszcze dwie zwrotki ale bit okazal sie za krotki xD potem
kiedys moze nagramy druga czesc elo
10 lat temu
Życie codzienne, gry planszowe, literatura, rap
Wstaję. Jest ciemno (choć niedługo będzie już jasno). W ostatnich dniach (miesiącach?) jest coś onirycznego. Jest ranek. Wsiadam w tramwaj, oczy mam na wpół przymknięte ze zmęczenia, buja jak cholera. Obijam się o ludzi, o metalowe drążki do trzymania się, jakże podobne do tych w nocnych klubach (w końcu mój dzień składa się z nocy). Wysiadam na Placu Teatralnym. Ostatnio niemal przejechał mnie tramwaj. Było sporo strachu i kupa śmiechu, ale to najlepiej opowiadam "na żywo", toteż na tym poprzestanę. Kieruję się w stronę harmonijki. Ludzie, studenci, stoją przed budynkiem, większość kopci szlugi. Zupełnie jak przed klubem podczas imprezy (nocnej imprezy). Chciałoby się napisać - "głupia ustawa", ale zapomina się o tym, że i przed podpisaniem ustawy ograniczającej palaczy we wnętrzu harmonijki palić nie można było. Zajęcia to te godziny kiedy zapadam, w krótki, niespokojny sen, reszta dnia (nocy!) składa się z gorączkowej szamotaniny w łóżku. W łóżku dnia? W ciągu dnia? Nie, przecież mój dzień składa się z nocy. Na obiad kebab, pizza. Zło, które jada się tylko w nocy, na śrubie, kiedy innego jedzenia na mieście nie ma, a napełnić bebzun trzeba. Przynajmniej normalni ludzie jedzą takie cuda tylko w nocy lub na śrubie? Albo nie jedzą ich wcale? Moja mama nie je. Kolejna dawka lataniny, wieczorem kończy się dzień (noc). Zbliża się upragniona noc i wtedy czuję się jak za dnia. Jak za dnia w najlepsze wakacyjne dni. Mogę się pierdzielnąć i nic mnie wówczas nie obchodzi.