Z Pezetem...


Etykiety:

0

Pogadałem chwilkę po koncercie, czapnąłem autograf i zrobiono mi zdjęcie z jednym z moich ulubionych raperów. Jestem kontent, ale nie do końca. Po pierwsze, jak widać, aparat lekko się zwiesił, dlatego pezet po lewej lekko przyciemniony ;), poza tym dostalem nauczkę, że do Lizard Kinga chodzi się punktualnie (jedyny klub w Toruniu, w którym koncerty rapowe odbywają się punktualnie i kończą się o 22.00 z powodu ciszy nocnej sic!!!). W związku z tym, że przyszliśmy o 21.45. Załapaliśmy się na 4 kawałki, w tym dwa acapella, bo wyłączono nagłośnienie i mikrofony z powodu ciszy nocnej. Żenua. Także kasa nieco wyrzucona w błoto, bo przyszliśmy na końcówkę. Żałuję tym bardziej bo atmosfera była fajna a nagłośnienie naprawdę dobre. Pozostaje mi czekać na następny koncert, i tak, tym razem już będę punktualnie...

0 Response to "Z Pezetem..."