Do porzygu!


Etykiety: , , , ,

0

Stary rok zakończyłem rzygami, nowy zaś rozpocząłem sraczką (czy to znak, że będzie lepiej?). Rzygałem, uściślając, 20 minut przed nowym rokiem. Morał z tego taki, że nigdy więcej nie zastosuję ziołolecznictwa, wódki, piwa i tortilli z Biedronki w takim tempie. Nadal zostaję przy stanowisku, że całe zło wyrządziła owa tortilla podarowana mi przez Gumę, za co bardzo dziękuję, bo w gruncie rzeczy była smaczna, a tylko ja wybrzydzam jak cham i prostak. Fakt, jest jednak faktem - mój żołądek zastrajkował. Nie kojarzę nawet fajerwerków, które pewnie były, bo dużo wcześniej wszystko mi już migało jak w "Blinded by the lights". Nowy rok okazał się być sraczkogenny z powodu grypy jelitowej. Nadal mi jeździ, ale już jest lepiej. Temperaturę jednak miałem wysoką, a i z tronu przez ostatnie trzy dni nieczęsto schodziłem, choć królem nie jestem. Nowy rok i końcówka starego to wszędobylskie podsumownia. Jak było, co się udało, a co się zjebało (względnie - nieudało), to także plany na - jak to mówi ksiądz proboszcz - ten czas, który Bóg nam daje. W moich myślach 2007 jawi mi się rokiem quasidoskonałym, do którego miniony rok ma baaaardzo daleko. Naprawdę bardzo. Znowu nie grałem (w domyśle: prowadziłem, choć grać też nie grałem :)) ani razu w RPG (co gorsza przestaję już sobie nawet obiecywać, że to zmienię), nie wymyśliłem żadnej gry planszowej (choć pomysłów było parę, ale jakoś zabrakło sił), rapu słuchałem sporo, ale wyróżniającego się (nie mówiąc o świetnym) nie było na naszym podwórku chyba nic. In plus należy odnotować to, iż w Planszowaniu pojawiły się nowe twarze no i w planszówki grałem tyle ile bym pragnął (szczególnie pod koniec roku), z czytaniem też najgorzej nie było (w końcu przeczytałem Grę o Tron!). A jakie postanowienia na nowy rok? Wciąż te same: grać ile się da i w co się da, zaliczyć choćby jedną sesję RPG (tęsknię za tym klimatem, ale pewno się nie uda, bo jedyna okazja to najpewniej konwent, a tam przedkładam imprezę nad sesję), obmyślić jakiś nowy planszowy/karciany twór, i wydać pewną grę mojego autorstwa, która długo na to czeka ;) (myślę, że do marca w tej kwestii wszystko będzie jasne w jedną lub drugą stronę). Poważnie myślę też nad wietrzeniem półki z literaturą i szafy z RPG. Chyba czas się pozbyć tego i owego... :( Z wyjazdów to chciałbym zaliczyć Pyrkon. No i Przyjezierze oczywiście...

0 Response to "Do porzygu!"